~*~
- Jak wiecie, moja córka w przyszłym tygodniu kończy 18ście lat..
- Stara dupa z niej - zaśmiał się Cupko.
- Spójrz na siebie - odgryzł się mu Aleks.
- Dajcie już spokój - wtrącił się Mario.
- No więc wracając do tematu. Chciałbym zorganizować jej przyjęcie niespodziankę.
- Świetny pomysł, kiedy ? - zapytał zafascynowany Zatorski.
- W niedzielę.
- Ale przecież..
- Tak, wiem. Gramy wtedy z Resovią. Impreza byłaby po meczu.
- O! A na początku meczu możemy jej zaśpiewać - wyszczerzył się Cupko.
- Jakie kreatywne pomysły - zaśmiał się Winiar - mogę na was liczyć ?
- No raczej - podsumował Kłos. Wszyscy ruszyli w stronę szatni.
- Maciek, mogę cię na chwilę prosić ?
- Jasne - uśmiechnął się - o co chodzi ?
- Bo widzisz, dla ciebie mam zadanie specjalne. Będziesz musiał odwrócić jakoś uwagę Julki. Chodzi mi generalnie o czas po treningach. Ogarniasz o co mi chodzi ?
- Nie ma sprawy. Czysta przyjemność - zaśmiał się.
- Dzięki - poklepał go po ramieniu - zaczynasz od dzisiaj - wyszczerzył się Winiar.
~*~
- O, patrzcie kto idzie. Nasza gwiazda! - w moich uszach rozbrzmiewał śmiech niemalże wszystkich uczniów szkoły.
- Jak tam z Aleksem ? Big love się skończyła ? - Poklepała mnie po ramieniu Dominika.
- Teraz go poznajesz ? Wiesz troszeczkę mi cię szkoda, bo do niedawna mówiłaś, że to Kurek - zakpiłam z niej. Starałam się nie pokazywać, że boli mnie każde słowo skierowane w moją stronę.
- Oj daj spokój, przecież jestem jego największą fanką. Zresztą niedługo zajmę twoje miejsce - promieniała z radości. Oj, dziewczynka chyba za bardzo się ceni.
- Przykro mi, ktoś już to zrobił - wyminęłam ją.
- Hahaha, biedna Julka.
- Tylko nie płacz!
- Głupia i naiwna - dochodziły do mnie głosy. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Zadzwonił dzwonek. Przyznam się bez bicia. Nie poszłam na lekcję. Usiadłam w kącie i płakałam. Jak nigdy lekcja musiała minąć szybko. Za szybko. Ludzie zaczęli wychodzić z klas. Podniosłam się i wybiegłam przed szkołę. Tata był na treningu. Wolałam, żeby się nie dowiedział. Nie lubił, kiedy urywałam się z lekcji. Skierowałam się do domu. W którym zastałam Milenę ze swoim przyjacielem. W łóżku. No nie wierzę.
- Ja pierdole - powiedziałam patrząc na nich - moglibyście to robić u niego. Bo jakoś nie mam ochoty wysłuchiwać twoich jęków - warknęłam.
- To wyjdź - świetnie. nawet we własnym domu nie mogłam przebywać. Zajebiście wręcz. Wyszłam trzaskając drzwiami. Skierowałam się na halę. Trudno, najwyżej tata mnie ukatrupi.
- Bardzo dobrze. Jak zagracie tak w niedzielę, na pewno wygracie! - skwitował trening Nawrocki - a teraz spadajcie do szatni - zaśmiał się.
- Cześć wam - uśmiechnęłam się lekko.
- Przepraszam, ale czemu nie jesteś w szkole ? - zapytał tata. Wiedziałam..
- Źle się czułam i..
- Daj jej spokój, przecież raz jak nie pójdzie to się nic nie stanie - poklepał go po ramieniu wujek Mariusz.
- Dobra, spokojnie - tata podniósł ręce w geście obronnym. Dałam mu buziaka w policzek i poszłam przywitać się z resztą. Spojrzałam na samotnie siedzącego Aleksa. Westchnęłam lekko i podeszłam do niego.
- Cześć - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie chce się kłócić - powiedziałam bez ogródek.
- Ja też nie - jego głos przepełniony był nadzieją.
- Aleks, my nie.. To znaczy.. Ech. - westchnęłam - nie rób sobie nadziei. Nie wchodzę drugi raz do tej samej rzeki.. - spojrzałam na niego.
- Rozumiem.. - spuścił głowę - Przyjaciele ?
- Jasne - uśmiechnęłam się.
- A ty z Maćkiem to tak na serio.. ?
- Nie zrozum mnie źle, ale mam mętlik w głowie i nie chce o tym rozmawiać - spojrzałam przed siebie. Wolnym krokiem, w naszą stronę zbliżał się Maciek. Uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
- Porywam cię - wziął mnie za rękę.
- Mogę wiedzieć gdzie ? - zapytałam zaciekawiona.
- Tu i tam, tam i tu - wyszczerzył się. No więc to jego "Tu i tam, tam i tu" zaprowadziło nas na pobliski plac zabaw.
- Całkiem przytulne miejsce - zaśmiałam się, siadając na huśtawce.
- Daj jej spokój, przecież raz jak nie pójdzie to się nic nie stanie - poklepał go po ramieniu wujek Mariusz.
- Dobra, spokojnie - tata podniósł ręce w geście obronnym. Dałam mu buziaka w policzek i poszłam przywitać się z resztą. Spojrzałam na samotnie siedzącego Aleksa. Westchnęłam lekko i podeszłam do niego.
- Cześć - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie chce się kłócić - powiedziałam bez ogródek.
- Ja też nie - jego głos przepełniony był nadzieją.
- Aleks, my nie.. To znaczy.. Ech. - westchnęłam - nie rób sobie nadziei. Nie wchodzę drugi raz do tej samej rzeki.. - spojrzałam na niego.
- Rozumiem.. - spuścił głowę - Przyjaciele ?
- Jasne - uśmiechnęłam się.
- A ty z Maćkiem to tak na serio.. ?
- Nie zrozum mnie źle, ale mam mętlik w głowie i nie chce o tym rozmawiać - spojrzałam przed siebie. Wolnym krokiem, w naszą stronę zbliżał się Maciek. Uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
- Porywam cię - wziął mnie za rękę.
- Mogę wiedzieć gdzie ? - zapytałam zaciekawiona.
- Tu i tam, tam i tu - wyszczerzył się. No więc to jego "Tu i tam, tam i tu" zaprowadziło nas na pobliski plac zabaw.
- Całkiem przytulne miejsce - zaśmiałam się, siadając na huśtawce.
~*~ W tym samym czasie ~*~
- Dobra, teraz tak - zaczął Winiar rozglądając się - trzeba nadmuchać balony, zamontować na górze jakieś kolorowe światła i wiele innych rzeczy. Na razie zajmijmy się balonami i światłami - nagle rozdzwonił mu się telefon - ja za chwilę przyjdę - powiedział po zakończeniu rozmowy. Wyszedł. Wszyscy byli zdziwieni jego zachowaniem.
- To ja już wiem o co chodzi - powiedział pod nosem Wlazły, gdy zobaczył Michała z Dagmarą.
- Chciałbym wam kogoś przedstawić - oznajmił - to jest Dagmara, moja przyjaciółka.
- Cześć - powiedziała zawstydzona - pomyślałam, że każda para rąk się przyda..
- No jasne, chodź - uśmiechnął się Kłos. Zabrali się za przygotowania do imprezy. Po dwóch godzinach wszystkie balony były już napompowane.
- Dzięki, wiedziałem, że można na was liczyć. Teraz trzeba to schować chociażby pod trybunami. - wszyscy od razu wzięli się do roboty.
- Ile będziemy mieli czasu w niedzielę, żeby to wszystko ogarnąć ? - zapytał Aleks.
- Hm. Balony i cała reszta dotycząca ozdób będzie zrobiona w sobotę. W niedzielę przeniesiemy tylko stoły i krzesła.
- Myślę, że półtorej godziny wystarczy, w końcu nie jest nas mało - powiedział po namyśle Wlazły.
- Też tak uważam. Hi five - przybili piątkę.
- To ja już wiem o co chodzi - powiedział pod nosem Wlazły, gdy zobaczył Michała z Dagmarą.
- Chciałbym wam kogoś przedstawić - oznajmił - to jest Dagmara, moja przyjaciółka.
- Cześć - powiedziała zawstydzona - pomyślałam, że każda para rąk się przyda..
- No jasne, chodź - uśmiechnął się Kłos. Zabrali się za przygotowania do imprezy. Po dwóch godzinach wszystkie balony były już napompowane.
- Dzięki, wiedziałem, że można na was liczyć. Teraz trzeba to schować chociażby pod trybunami. - wszyscy od razu wzięli się do roboty.
- Ile będziemy mieli czasu w niedzielę, żeby to wszystko ogarnąć ? - zapytał Aleks.
- Hm. Balony i cała reszta dotycząca ozdób będzie zrobiona w sobotę. W niedzielę przeniesiemy tylko stoły i krzesła.
- Myślę, że półtorej godziny wystarczy, w końcu nie jest nas mało - powiedział po namyśle Wlazły.
- Też tak uważam. Hi five - przybili piątkę.
~*~
- Boże, Maciek. Przestań, mam łaskotki - piszczałam przez śmiech.
- Coś za coś - wyszczerzył się. Cmoknęłam go w policzek. Na szczęście to wystarczyło.
- Musimy pogadać - powiedziałam, siadając na ławce. Popatrzył na mnie z przerażeniem - chodź do mnie - klepnęłam miejsce obok siebie.
- Co jest ?
- Bo widzisz.. - urwałam - Nie zrozum mnie źle.. Ale nie chcę się na razie wiązać - spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się lekko.
- Nie no okej. Wiem o co chodzi - spuścił głowę.
- Maciek.. Ja nie chcę cię ranić - cisza - hej - ujęłam jego podbródek i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał. Jego smutne oczy mnie przybiły - może to dziwnie zabrzmi.. Ale czuje coś do ciebie i do niego. Z Aleksem już nie będę. Wyjaśniłam sobie z nim wszystko. Mimo wszystko jest jeszcze za wcześnie na kolejny związek.
- Rozumiem - powiedział i musnął delikatnie moje wargi - idziesz ? - zapytał wstając.
- Jasne- uśmiechnęłam się. Wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę parku.
~*~ Niedziela ~*~
- Wszystkiego najlepszego! - nad moim łóżkiem stał tata z Mileną. Trzymał bukiet czerwonych róż. Usiadłam na łóżku. Spojrzałam na nich zaspana. Wypadałoby wstać. Zwlekłam się więc i rzuciłam się mu na szyję.
- Dziękuję, jesteś wspaniały - dałam mu całusa w policzek.
- W końcu 18ste urodziny obchodzi się raz w życiu - powiedział. Kulturalnie podziękowałam też Milenie, która wręczyła mi torbę z prezentem. Na początku się przeraziłam, ale kiedy otworzyłam torbę, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!! - skakałam po całym pokoju.
- Chciałbym, żebyś włożyła to na dzisiejszy mecz - uśmiechnął się tajemniczo - teraz cię zostawiamy, przygotuj się. Za 2 godziny wychodzimy.
Od razu pobiegłam do łazienki, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy. Zrobiłam idealny make up, troszeczkę mocniejszy niż zwykle. Weszłam do pokoju i założyłam prześliczną, czarną sukienkę od taty i Mileny. Dobrałam dodatki i uświadomiłam sobie, że żadne z butów nie pasują mi do stroju. Westchnęłam. Zeszłam na dół.
- Jaką ja mam śliczną córkę - tata przytulił mnie od tyłu. Dałam mu całusa w policzek.
- Wszystko fajnie, tylko że butów nie mam do sukienki - jak na zawołanie tata pomachał mi przed oczyma kolejną torbą. Otworzyłam. Były w niej prześliczne, czarne szpilki. Oczywiście nie za wysokie - kocham cię - po raz kolejny rzuciłam się mu na szyję. Założyłam buty i weszłam do kuchni. Humor mi się popsuł, gdy zobaczyłam Andrzeja. A raczej Dominika...
- Dzień dobry - powiedziałam oschle i usiadłam jak najdalej od niego. Tata zjadł śniadanie i poszedł wziąć prysznic. Zostaliśmy w trójkę.
- Co on tu robi ? - warknęłam, gdy upewniłam się, że tata jest na górze.
- Ja go zaprosiłam - uśmiechnęła się sztucznie.
- Róbcie sobie co chcecie, ale mnie i mojego taty w to nie mieszajcie - wstałam i wyszłam. Skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i czekałam, aż tata będzie gotowy. 30 minut później byliśmy już na hali. Kiedy weszłam, doznałam szoku. Wszędzie porozwieszane były balony, a nad wyjściem, transparent z napisem "wszystkiego najlepszego, Julka!". Zwariowali. Mimo wszystko zrobiło mi się ciepło na sercu. Ten dzień nie był wyjątkowy tylko dla mnie. Skrzaty grały dziś z Resovią o wejście do finałowej fazy play off. Mecz miał się rozpocząć o 14.30. Wcześniej jednak siatkarze mieli odprawę. A później już standardowo rozgrzewka. Czas minął strasznie szybko. Mecz właśnie się zaczynał. No prawie. Stałam sobie obok kwadratu dla rezerwowych i wygłupiałam się z Maćkiem. Nagle mój przecudny ojciec, razem z wujkiem Mariuszem wyszedł z mikrofonem na środek boiska. Ojoj. Coś się święci. czuję to w kościach..
- Mógłbym prosić państwa o uwagę ? - starał się przekrzyczeć grono kibiców - niektórzy z was pewnie wiedzą, inni nie koniecznie. Moja córka, Julka obchodzi dzisiaj swoje 18ste urodziny - spojrzał na mnie z wielkim zacieszem na buzi. Ja oczywiście byłam cała czerwona, ale pomińmy ten fakt.
- sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam - zaczął klub kibica, a zaraz za nim cała reszta kibiców. Siatkarze z kwadratu dla rezerwowych wzięli mnie na ręce i wynieśli na środek boiska.
- No i po co takie zamieszanie robić ? - zapytałam taty.
- Bo to wyjątkowy dzień - odpowiedział za niego wujek Mariusz. Uściskałam ich wszystkich po kolei i wróciłam na miejsce. Po ponad dwóch godzinach Skra cieszyła się z wygranej. Uściskałam wszystkich.
- To najlepszy prezent jaki mogłam dostać. Gratuluję! - pisnęłam. Ktoś zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto to.
- Igła! - krzyknęłam radośnie.
- Wszystkiego najlepszego, młoda - dał mi buziaka w policzek i wręczył mi średniej wielkości pudełko - ode mnie i Iwonki. Niestety musiała zostać w Rzeszowie z Sebastianem i Dominiką.
- Jest śliczny, dziękuję - uściskałam go za wszystkie czasy - zapiąłbyś ? - zapytałam wskazując na naszyjnik. Tata podszedł do niego i szepnął mu coś na ucho.
- W towarzystwie nie ma tajemnic - zaprotestowałam. Wszyscy, bez wyjątku zaczęli się śmiać. Chodź. Porywam cię - powiedział Maciek. Posłusznie poszłam za siatkarzem.
~*~ Godzinę później ~*~
- To najcudowniejszy dzień w moim życiu, wiesz ?
- Domyślam się - uśmiechnął się. W tym momencie zadzwonił mu telefon - dobrze, już idziemy.
- Gdzie idziemy ? - zapytałam, kiedy skończył rozmawiać.
- Tu i tam, tam i tu - zaśmiał się. Zauważyłam, że idziemy w stronę hali.
- Niech zgadnę, mam nie wnikać ? - zapytałam, wskazując na obiekt.
- Tak - weszliśmy do środka. Było cicho i ciemno. Kiedy wchodziliśmy na płytę boiska zapaliło się światło.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy obecni.
- Nie wierzę - powiedziałam wzruszona. Moim oczom ukazały się wszystkie bliskie mi osoby, stoły zastawione przeróżnym jedzeniem. Nagle główne światło zgasło. Nad nami zabłysnęła kula dyskotekowa, a z głośników poleciała wolna piosenka.
- Pierwszy taniec pozwolisz, że będzie należał do mnie - tata teatralnie wystawił rękę. Wtuliłam się w niego.
- Dziękuję - szepnęłam mu do ucha. Następnym kandydatem do tańca był wujek Mariusz. Później wszyscy wyznawali zasadę "kto pierwszy ten lepszy". Po godzinie nie czułam nóg. Zdjęłam więc buty i jak to na praktycznie każdym weselu, chodziłam na boso. Z głośników znowu poleciał przytulaniec.
- Mogę prosić - Maciek uśmiechnął się czarująco. Podałam mu rękę i powędrowaliśmy na parkiet. Mimo tego, że Aleks był tutaj z Natalią, cały czas czułam na sobie jego spojrzenie. Oparłam głowę o tors Muzaja. Zaczęłam "sztachać" się jego przecudnymi perfumami. Piosenka się skończyła, a ja jak gdyby nigdy nic, dalej pozwalałam trzymać mu się w ramionach. Przyznam szczerze, że nie miałam zamiaru się z nich uwalniać. Było mi tak dobrze. Maciek zaprowadził mnie do stołu.
- No to co Julka? Pijemy twoje zdrowie, pijesz z nami? - wyszczerzył się Igła. Spojrzałam na tatę. Zaczął się ze mnie śmiać. Wcisnął mi kieliszek do ręki.
- Zdrowie mojej córci! - krzyknął. Przechyliłam kieliszek i wypiłam z nim. Muszę przyznać, że to dość dziwne uczucie pić ze swoim ojcem. Wypiłam z nimi kilka kolejek i nic. Zero jakiejkolwiek zmiany. Czułam się cały czas tak samo.
- Ta to ma mocną głowę - powiedział lekko podchmielony Igła. Uśmiechnęłam się.
- Można ? - Aleks spojrzał na mnie lekko speszony.
- Jasne - wstałam i dopiero teraz poczułam efekt. Ale okej. Nie jest źle. Zatańczyłam z brunetem i usiadłam na miejscu.
- No to jeszcze jeden Juleczko - zaśmiał się tata.
- Nie.. Ja już nie..
- No ze mną się nie napijesz?! - oświadczył zdziwiony. Maciek spojrzał na mnie rozbawiony i napełnił nasze kieliszki.
- Do dna - wyszczerzył się Igła. Przechyliłam kieliszek.
- Boże, do czego doszło na tym świecie. Mój własny ojciec mnie upija! - zaśmiałam się - zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się do nich. Wstałam i skierowałam się do toalety. Za sobą usłyszałam kroki..
__________________________________________________
No i jest dziesiąteczka :D
I teraz tak. Widzę, że czytacie.. Byłabym wdzięczna, gdybyście zostawiały też komentarz.
To bardzo motywuje. A jak widzę jeden, dwa komy pod postem.. Ech. Te, które piszą, wiedzą, o co chodzi. Więc umówmy się tak : czytasz - komentujesz - motywujesz ; ) będzie mi bardzo miło, czytając Wasze opinie. Z góry dziękuję. ; )
Do następnego. ; p
Do następnego. ; p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz