czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział XI

Wstałam i skierowałam się do toalety. Za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się. I chyba zrobiłam to zbyt gwałtownie, bo po pierwsze te wszystkie "kolejeczki" wypite z siatkarzami sprawiły, że miałam tak zwany helikopter, a przecież nie piłam pierwszy raz.. A po drugie stałam teraz oko w oko z niejakim Dominikiem.
- weź wyjdź człowieku, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć - powiedziałam. Zabawnie to musiało zabrzmieć, bo troszeczkę łamał mi się język.. Ale no cóż. Główka jeszcze nie wyrobiona.. Także tego.. Ale wracając do tematu. Patrzyłam teraz w oczy tego oblecha.
- ojejciu, dziewczynka się opiła. No cóż. To będzie prostsze niż myślałem - powiedział ciągnąc mnie za ręce.
- Puść mnie idioto! - krzyknęłam. W ułamku sekundy otrzeźwiałam. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o pewnym szczególe. Moje ciało w dalszym ciągu poddawało się jego ruchom.
- Mogę wiedzieć co się tu dzieje ?! - krzyknął Maciek.
- Idź po mojego tatę - to wszystko, co zdążyłam powiedzieć, zanim nie dostałam w buzię - zapłacisz za to.
- Zamknij się, albo dostaniesz jeszcze raz - wycedził przez zęby.
- Zostaw ją gnoju pieprzony! - nieco chwiejnym krokiem do akcji wkroczył tata. Dominik puścił mnie. Oczywiście jeżeli pchnięcie z całej siły na ścianę można tak nazwać. Syknęłam z bólu. Maciek usiadł koło mnie i otoczył mnie ramieniem.
- Pomóż mu, proszę - przełknęłam głośno ślinę. Maciek najpierw wyciągnął telefon i zadzwonił na policję. Spojrzał na mnie i wcisnął mi owy przedmiot w dłoń. Patrzyłam na to jak we dwóch próbują obezwładnić przyjaciela Łaciatej. 15 minut później przyjechała policja. Zakuli Dominika w kajdanki. Na szczęście ani tata, ani Maciek poza kilkoma siniakami nie doznali obrażeń. Spisali nasze zeznania i odjechali.
- Chyba czas zakończyć imprezę - spojrzał na mnie.
- No chyba jednak nie. Nie mam zamiaru psuć sobie najlepszego dnia w moim życiu przez tego dupka. Bawimy się dalej - uśmiechnęłam się do niego. Starałam się nie pokazać mu, że mimo wszystko prawie nie dostałam zawału.Wzięłam za rękę Maćka i wparowałam na parkiet. Bawiłam się świetnie. Po kilku dzikich tańcach opadłam na krzesło.
- Nie mam siły - westchnęłam.
- A przed nami caaaaaała noc - wyszczerzył się Maciek.
- Dość dziwnie to zabrzmiało - zaśmiałam się - Chodźmy się przewietrzyć - uśmiechnęłam się do niego.
- Najpierw napijesz się z wujkiem Igłą - powiedział polewając. Spojrzałam na niego rozbawiona. Wypiłam jedną kolejkę.
- To teraz ze mną - wyszczerzył się wujek Mariusz.
- Serio ? Chcecie, żebym jutro nie podniosła się z łóżka ?
- A jak myślisz ? - wyszczerzyli się.
- Dobra, lej - westchnęłam. Przechyliłam kieliszek - zadowoleni ?
- all day, all night - zaśmiali się oboje.
- Chodź - złapałam Maćka za rękę. Ten jednak nie ruszył się z miejsca. Wręcz przeciwnie. Posadził mnie sobie na kolanie. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Ze mną też się musisz napić - zaśmiał się.
- Boże, dlaczego ? - spojrzałam w górę - obrazisz się jak nie wypije ?
- Tak - przewiercił mnie tymi ślicznymi oczętami.
- Maaaaciuś - zatrzepotałam rzęsami.
- Nieeee - pokręcił głową.
- Zabrzmiało niczym Cichy Pit - wtrącił się Igła. Oboje spojrzeliśmy na niego z miną "wtf".
- Obejrzyjcie Igłą szyte sprzed kilku lat - powiedział i odszedł od stołu.
- No to jak, muszę ? - wróciłam do tematu.
- Tak.
- No dobra - nalałam w nasze kieliszki. Co z tego, że troszeczkę mi się rozlało... Ciiii to się akurat da wyciąć. Podałam mu kieliszek - do dna, Skrzacie - powiedziałam i przechyliłam kieliszek. Maciek spojrzał na mnie skrzywiony. Wziął szklankę i przepił.
- Skrzacie ? O nie, nie, nie moja droga, tak nie będziemy się bawić.
- Ale o co Ci chodzi ? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Tylko szlachta może tak na mnie mówić.
- Hahahaha to się uśmiałam - spojrzałam na poważnego Muzaja. Ej, on mówił serio - Królu Maciusiu pierwszy - zaczynałam mówić od rzeczy - co mam zrobić, żeby należeć do szlachty ? - wyszczerzył się do mnie.
- Chodź - pociągnął mnie za rękę i wyprowadził przed halę. Usiedliśmy na murku.
- No więc ? - przyglądałam się jego profilowi. Odwrócił się do mnie. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech - ej, powiesz mi czy nie - uderzyłam go lekko w ramie - dobra, nie to nie - wstałam i wdrapałam się na murek, co nie było najlepszym pomysłem. I tak dobrze mi poszło. Jestem wstawiona i to dość porządnie, a przeszłam kilka kroków. No.. Tylko szkoda, że po tych kilku się zachwiałam. Dobrze, że Maciek mnie złapał.
- Główkę to ty masz słabą- zaśmiał się, trzymając mnie dalej.
- Oj tam - wywróciłam teatralnie oczyma - sam mnie zmusiłeś do picia.
- Przepraszam - powiedział szczerze. Przynajmniej ja tak to odebrałam.
- Spoko - oparłam swoje czoło, o jego - powiesz mi w końcu, Skrzacie ? - spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się głupio - Maciek no, powiedz coś w końcu.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, ale nie o to mi chodziło.
- Powiedz mi, co widzisz w Aleksie - zaczął, stawiając mnie na ziemi.
- Musimy o tym rozmawiać? - spojrzałam na swoje bose stopy.
- Nie, ale mimo wszystko nie ukrywam, że jestem ciekaw.
- Jest bystry, zabawny, romantyczny.
- Dwulicowy - wciął mi się w zdanie.
- To też - przyznałam szczerze - a wiesz co jest najlepsze ?
- hm ?
- gdyby powiedział mi od razu co i jak, pewnie bym zaczekała. Nie śpieszyła się z niektórymi sprawami..- westchnęłam - chociaż, jakby tak pomyśleć, do niektórych wydarzeń by nawet nie doszło. Pewnie w dalszym ciągu byłaby to znajomość czysto koleżeńska, a tak..
- A co myślisz o mnie ? - na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
- no wiesz.. - spojrzałam na niego - jesteś słodki, miły, zabawny, przystojny, masz śliczne oczy, za które mogłabym zabić - przyjrzałam mu się - lubię cię Maciek, na prawdę Cię lubię - uśmiechnęłam się szczerze.
- ta.. szkoda, że tylko na lubieniu się kończy - spojrzał tempo przed siebie.
- Maciek..
- Nie ma sprawy. Kochasz Aleksa. Spoko, rozumiem. Tylko nie mogę patrzeć, jak przez niego cierpisz - nie wiedziałam co powiedzieć.  Westchnęłam.
- Czy ty coś do mnie czujesz ? - ujęłam jego twarz w swoje dłonie i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał. Odwrócił głowę, ale cały czas unikał wzroku - Maciek, proszę cię. Nie zachowujmy się jak małe dzieci. Czujesz coś do mnie czy nie ? - spojrzał mi w oczy - Krótka piłka, tak czy nie.
- Tak - przełknął głośno ślinę. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się lekko - dlaczego wcześniej o tym nie mówiłeś ? - oparłam głowę na jego ramieniu.
- Bo wiem, że z tego i tak nic nie będzie.
- Nie masz pewności.
- Przecież ty kochasz Aleksa a poza tym.
- A poza tym czuję coś do was obojga - ucięłam krótko. Wstałam i nieco chwiejnym krokiem weszłam do środka. Tam ujrzałam mojego tatę z prześliczną kobietą. To pewnie musi być Dagmara. Uśmiechnęłam się do nich, nie chciałam im przeszkadzać.
- Julka, chodź do nas - zawołał tata. Podeszłam i starałam się udawać, że nie jestem tak bardzo pijana. Ale oboje zaczęli się śmiać, więc przestałam - Oj dziecko, dziecko - westchnął rozbawiony.
- Sam mi polewałeś - wyszczerzyłam się.
- Ja ? przecież..
- Nie wypieraj się, widziałam  na własne oczy - zaśmiała się Dagmara.
-  Wróćmy do tematu. To jest Dagmara, moja przyjaciółka.
- Julka, miło poznać - podałam jej dłoń i uśmiechnęłam się znacząco - przeproszę was na chwilkę - uśmiechnęłam się i skierowałam do toalety. Spojrzałam w lustro. Oj coś czuję, że źle się skończy ta impreza. Jak jutro nie umrę z powodu bólu głowy i pragnienia, to będzie dobrze. Ale przecież 18ste urodziny ma się raz w życiu.
- Tato, nie widziałeś może, czy Maciek już wchodził ? - zapytałam po wyjściu.
- Nie, przynajmniej tak mi się wydaje - pożegnałam się grzecznie i wyszłam przed halę. Siedział na ziemi oparty o murek.
- Ej - usadowiłam się obok niego.
- tak ?
- chodź potańczyć - oparłam głowę na jego ramieniu. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, po czym pomógł mi wstać. Złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka. Tam zastaliśmy bardzo przyjemny widok. Mój tata całujący się z Dagmarą - nareszcie - wyszeptałam i pociągnęłam go na parkiet. Cały czas leciało coś szybkiego. Maciek się zirytował i poszedł do Dj`a. Wszyscy siedzieli przy stole, więc stałam jak ten kołek na środku. Chłopak pojawił się koło mnie, a z głośników popłynęłam moja ulubiona piosenka [ Passenger - Let her go ]. Obok nas na parkiecie pojawił się tata z Dagmarą. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się pod nosem. Ślicznie razem wyglądają. Teraz tylko trzeba pozbyć się Łaciatej i będzie jak w bajce. No, prawie.. Wtuliłam się w tors Maćka. Ten pocałował mnie lekko w głowę. Zdałam sobie sprawę, że muszę zapomnieć o Aleksie. On jest z Natalią, a ja, hm. Ja muszę mu pokazać, że też potrafię być szczęśliwa po tym wszystkim. Przecież nie mogę całe życie rozpaczać. Stało się. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przetańczyłam z Maćkiem prawie całą noc. Poza pojedynczymi tańcami z tatą, wujkiem Mariuszem i Krzyśkiem. Do domu wróciłam około 6. Jedyne o czym marzyłam to szybki prysznic i łóżko.

________________________________________________________
Krótki i beznadziejny. 3/4 pisane o 2 w nocy, także przepraszam za niedomówienia i  wszelkie błędy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz