poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział XIV

~*~ Tydzień później ~*~ 


Nie zastanawialiśmy się długo. Już następnego dnia skontaktowaliśmy się z dziennikarzem i zgodziliśmy się na wywiad. Trzeba to w końcu wyjaśnić, bo w ostatnim czasie pojawiało się coraz więcej informacji wyssanych z palca.
- Możemy zaczynać ? - zapytał mężczyzna siedzący na przeciwko nas.
- Jasne - uśmiechnęłam się szczerze. Prawdę mówiąc to byłam lekko skrępowana. Po raz pierwszy udzielałam wywiadu. Dobrze, że to tylko do gazety. Przecież gdybym miała odpowiadać na te wszystkie pytania na wizji to ze stresu chyba bym wylądowała w szpitalu. 
- No więc, jak to z wami jest tak na prawdę ? - zapytał włączając dyktafon.
- W zasadzie nie jesteśmy razem zbyt długo. To wszystko trwa może półtora tygodnia - spojrzałam na tatę stojącego w drzwiach i uśmiechnęłam się lekko. 
- Uczucie zrodziło się trochę wcześniej, ale wyszło jak wyszło i dopiero teraz odważyliśmy się na taki krok. W sumie, gdyby nie to całe zamieszanie w gazetach i w internecie, nasze stosunki w dalszym ciągu byłyby czysto przyjacielskie - dodał Maciek. 
- Chyba jednak nie do końca czysto przyjacielskie - skwitował mężczyzna. 
- Ma pan racje - przyznałam. Na moich policzkach pojawił się lekki rumieniec. Maciek położył swoją rękę na mojej i ścisnął ją lekko - bo widzi pan, to wszystko potoczyło się dość szybko - westchnęłam. 
- No tak, niedawno przecież byłaś związana z klubowym kolegą Maćka, Aleksandrem. Co się właściwie między wami wydarzyło ?
- Najwyraźniej to nie było to. Zwykłe zauroczenie. Nie chciałabym opowiadać tutaj, co skłoniło nas do rozstania. Każdy człowiek potrzebuje przecież trochę prywatności i wolałabym, żeby sprawa z Aleksem została między nami. 
- Czyli nie mogę liczyć na chociaż troszeczkę informacji ?
- Przykro mi, ale nie. 
- No dobrze, rozumiem. Jakoś przeżyję - zaśmiał się - wspomniałaś, że z Aleksandrem to nie było "to". Jest możliwość, żebyście kiedyś znowu byli razem ? - spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Wydaje mi się, że nie - przerwałam na chwilę - Mówią, że każdemu należy się druga szansa, w tym wypadku niestety nie. Osobiście wyznaję zasadę " nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki ", więc mogę mu zaoferować tylko i wyłącznie przyjaźń - uśmiechnęłam się do Maćka. 
- A wracając do waszej dwójki, powiedzieliście mi, że to wszystko zaczęło się półtora tygodnia temu. Jednak zdjęcia, na których się całujecie ukazały się wcześniej. To wszystko się troszeczkę nie pokrywa - uniósł lekko brwi - możecie to jakoś wyjaśnić ?
- Tak, ma pan racje, nie byliśmy wtedy razem - powiedział Maciek.
- Mam rozumieć, że to był pocałunek czysto-przyjacielski ? - w tym momencie zakreślił cudzysłów w powietrzu.
- Tak, można to tak nazwać - zaśmiałam się. Dziennikarz zadał jeszcze kilka pytań po czym wyłączył dyktafon.
- To by było na tyle. Teraz tylko muszę wam zrobić jakieś wspólne zdjęcie - uśmiechnął się. 

~*~ 

Następnego dnia wywiad pojawił się w gazecie. Tata wszedł do mojego pokoju. Podszedł do łóżka i obudził mnie. Usiadłam opierając się o ścianę.
- Co jest ? - spytałam zaspana. Podał mi gazetę i uśmiechnął się. 
- Jestem z ciebie dumny - poczochrał mnie i wyszedł. Otworzyłam gazetę na odpowiedniej stronie. Moim oczom ukazało się zdjęcie, które zostało zrobione wczoraj. Siedzieliśmy z Maćkiem na kanapie, on jedną ręką obejmował mnie w pasie, patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy się szeroko. Wokół były zdjęcia, które od dawna krążyły po internecie. Znalazło się też zdjęcie z Aleksem. Zabrałam się za czytanie wywiadu. Kiedy skończyłam odłożyłam gazetę na bok i uśmiechnęłam się do siebie. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam.
- Czytałaś ? - powiedział na dzień dobry.
- Tak czytałam, a tak w ogóle to cześć - rzuciłam zaspana.
- Witaj królewno - zaśmiał się. Pogadaliśmy chwilę, ale trzeba było się szykować do szkoły, więc umówiliśmy się na popołudnie. Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam na dół. Zjadłam szybkie śniadanie i wyszłam do szkoły. W furtce minęłam się z Dagmarą. Szłam sobie spokojnie, kiedy nagle zza rogu wyłoniła się Łaciata. Złapała mnie za ramię i z głupim uśmieszkiem patrzyła w oczy.
- Czego dusza pragnie ? - spojrzałam na nią z politowaniem. 
- Powiedz tatusiowi, że to wszystko nie ujdzie mu na sucho. Postaram się, żeby zapłacił za to, co mi zrobił. 
- To idź i sama mu to powiedz - wyrwałam się z jej uścisku i ruszyłam w stronę szkoły. Tam czekała na mnie niespodzianka. Przed wejściem stał Aleks. Jeszcze tego mi brakowało.
- Cześć - powiedział smutno.
- Hej - przystanęłam na przeciwko niego. 
- Na prawdę nie mam już u ciebie szans ? 
- Widzę, że czytałeś wywiad - westchnęłam - przykro mi, ale nie. Ty masz Natalię, ja mam Maćka. Niech tak zostanie. A teraz przepraszam, ale spóźnię się na zajęcia - wyminęłam go i zniknęłam za drzwiami. Zabawny jest. Przecież już na ten temat rozmawialiśmy. A poza tym, jaką mam gwarancję, że jak do niego wrócę to znów mi nie wytnie takiego numeru. Przykro mi, ale mojego zaufania tak szybko nie odzyska. Lekcje minęły mi szybko. Kiedy wyszłam z budynku szkoły, moim oczom ukazał się Maciek.
- Cześć skarbie - przytulił mnie na powitanie.
- Nie mógłbyś być trochę niższy ? - zaśmiałam się.
- Oj przepraszam - powiedział schylając się. Dość zabawnie wyglądał, nie powiem, że nie.
- Ojej przepraszam - rzuciła sarkastycznie Dominika, która właśnie na mnie wpadła, tym samym przewracając mnie. Maciek podał mi dłoń i pomógł mi wstać.
- Co ty do cholery wyprawiasz ? - zapytał jej lekko zdenerwowany.
- A co ona nie ma języka, żeby się sama odezwała ? - spojrzała na mnie rozbawiona. Zaraz jej coś zrobię - ach, no tak. Ona jest za bardzo nieśmiała - wybuchnęła śmiechem. Spojrzałam tylko na nią i od razu miałam ochotę powyrywać jej kudły. W sumie czemu nie, pomyślałam. Bez dłuższego namysłu wystartowałam do niej.. Taa.. Na nieszczęście, albo i szczęście Maciek mnie powstrzymał.
- Spójrz tylko na nią. Nie warto - popatrzyłam na nią wrogo - chodź - złapał mnie z rękę i pociągnął kawałek dalej. Stanęliśmy. Próbowałam się uspokoić. Niestety wszystko poszło na marne, gdy zobaczyłam witające się czule Dominikę i Łaciatą
- Wiedziałam, że coś tu jest nie tak - powiedziałam zaskoczona.
- To nie jest przypadkiem..
- Milena - dokończyłam za niego - tak, to ona. Teraz trzeba tylko rozkminić, co one knują - westchnęłam - chodź, bo jak na nie patrzę to mi niedobrze - zaśmiałam się.  Poszliśmy do niego. Siedzieliśmy i wygłupialiśmy się. Na szczęście Maciek sprawiał, że humor poprawiał mi się w ułamku sekundy. Nagle rozdzwonił się telefon bruneta.
- Przy telefonie
- (...)
- Wie pani co, zastanowimy się i do pani oddzwonię.
- (...)
- Do usłyszenia - odłożył telefon na ławę.
- Kto to ? - spytałam zaciekawiona.
- Jakaś dziennikarka, chce z nami przeprowadzić wywiad.
- Boże, znowu ? - opadłam na oparcie.
- Ta, i co robimy ? - spojrzał mi w oczy - Bo wiesz, mi to tam lotto. Decyzja należy do ciebie - uśmiechnął się.
- Spójrzmy na to w ten sposób, jak teraz udzielimy kolejnego, to będą do nas dzwonić z następnymi propozycjami..
- Tu się akurat zgodzę - westchnął.
- Ale w sumie, zawsze trochę kasy wpadnie - zaśmiałam się. Położyłam się. Głowę ulokowałam na kolanach Maćka, który aktualnie bawił się moimi włosami - to co robimy ? - zapytałam.
- Odmawiamy ? - nachylił się i skradł mi całusa.
- Wszystko, co mieliśmy do powiedzenia, już powiedzieliśmy. Niech się bujają - tym razem to ja go pocałowałam. Położył się obok mnie i przytulił mnie mocno.
- Kocham cię - powiedział nagle.
- a ja ciebie - uśmiechnęłam się. I pomyśleć, że gdyby nie ten jeden feralny dzień, w którym byłam u Aleksa, w dalszym ciągu żyła bym w nieświadomości, jaka jest prawda, a co ważniejsze, nieświadomie raniłabym Maćka - przepraszam - wypaliłam nagle.
- Za co - zapytał zdziwiony, wspinając się na łokciach i patrząc mi w oczy.
- Za to, że cię raniłam na początku - na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Hej, co ty opowiadasz - przejechał dłonią po moim policzku.
- No, bo przecież.
- Cichaj tam - zamknął mi usta pocałunkiem. Całowaliśmy się zachłannie i namiętnie. Wsunęłam ręce pod jego koszulkę. Oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy - jesteś pewna ? - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się - na 100% ?
- Tak, jestem pewna jak nigdy dotąd - przyciągnęłam go do siebie. Po chwili jego koszulka wylądowała gdzieś pod szafą. Za chwilę pozbył się też spodni. Mnie też pozbawił ubrań. No i ten tego. Zrobiliśmy to. Tak po prostu. I czuję się z tym świetnie. Z Aleksem nie było mi tak dobrze. Być może było to uwarunkowane tym, że z nim przeżyłam swój pierwszy raz.. Nie wiem i wolę nie szukać przyczyn. Po prostu z Maćkiem było o niebo lepiej. Może nie będę wchodziła w szczegóły, bo nie potrafię tego opisać Leżeliśmy wtuleni w siebie, przykryci kocem. Nagle rozdzwonił się mój telefon.
- Cześć tato - powiedziałam przykładając słuchawkę do ucha.
- Gdzie ty jesteś, martwię się o ciebie - spojrzałam na zegarek.
- Ale przecież jest dopiero 18.
- Może i tak, ale jak wyszłaś rano do szkoły, tak do tej pory nie dałaś znaku życia.
- Jestem u Maćka.
- A za ile będziesz ?
- Spokojnie koło 20 wrócę do domu - westchnęłam i się rozłączyłam. Maciek pocałował mnie w czoło i przyciągnął bliżej.
- Ja cię nigdzie nie wypuszczę, chyba śnisz królewno - zamknął mnie w mocnym uścisku.
- Tak, tak, jasne, jasne - zaśmiałam się. Niestety na potwierdzenie swoich słów, nie rozluźnił uścisku. Postanowiłam sprawdzić, czy ma łaskotki.
- Cholera! - mruknęłam, kiedy okazało się, że go to nie rusza. Jedyną odpowiedzią, jaką usłyszałam, był śmiech - Maciusiu - szepnęłam rysując mu palcem po klatce piersiowej.
- Nie przestawaj - rozmarzył się.
- A puścisz mnie ?
- Nie - wrócił do rzeczywistości.
- Co tym razem ? - zapytałam poddając się. Uśmiechnął się diebelsko.
- Nie - pokazałam mu język - następnym razem - poruszyłam znacząco brwiami.
- Mam tyle czekać ? - zrobił minę zbitego psa.
- Przykro mi - musnęłam delikatnie jego wargi.
- No dobra, potraktuję to jako zaliczkę - powiedział i pocałował mnie. Kiedy w końcu wypuścił mnie ze swojego uścisku, poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Ubrałam się, uczesałam i skierowałam w stronę salonu. Zaraz po mnie do łazienki wszedł atakujący.
- Czas się zbierać - powiedziałam smutno kiedy wyszedł.
- Odprowadzę cię - pociągnął mnie w stronę wyjścia. Szliśmy ze splecionymi dłońmi. Przystanęliśmy pod moim domem.
- No to co, do jutra ? - uśmiechnęłam się.
- Do jutra - dał mi całusa w czoło - Wpadłabyś na trening, dawno cię nie było - wyszczerzył się.
- Zobaczymy jutro - musnęłam delikatnie jego wargi - dobranoc - skierowałam się z stronę domu.
- Kolorowych ze mną w roli głównej - poruszył znacząco brwiami i uśmiechnął się diabelsko.
- Wzajemnie - powiedziałam przez śmiech i zniknęłam za drzwiami. W domu był oczywiście tata z Dagmarą - cześć wam - przywitałam się i weszłam do siebie na górę. Szczerze mówiąc to jestem tak zmęczona, że nie mam siły podnieść się z krzesła, na którym przed chwilą usiadłam. Zebrałam się jednak w sobie, poszłam do łazienki i zeszłam na kolacje. Przez to wszystko nie czułam nawet głodu. Usiadłam na przeciwko Dagmary i wzięłam się za jedzenie kanapek.
- Coś ty taka radosna ? - tata przyglądał mi się bacznie.
- Aa tak jakoś - powiedziałam omijając temat. Chyba zrozumiał, że nie bardzo chce o tym rozmawiać, szczególnie przy stole.. - co ciekawego dzisiaj porabialiście ? - zapytałam w dalszym ciągu uśmiechając się
- Dużo ciekawych rzeczy - wymienili porozumiewawcze spojrzenia, a na policzkach Dagmary pojawiły się rumieńce.  Mhm. Czyli to samo co ja. Na tą myśl na tworzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech.
- No i czego się szczerzysz jak głupi do sera ? - zmienił temat tata.
- bo lubię - pokazałam mu język - zostaniesz u nas ? - zapytałam grzecznie.
- pożyjemy zobaczymy - uśmiechnęła się speszona.
- nie mogę patrzeć normalnie. Czemu wstydzicie się swojego uczucia ? - spojrzałam im w oczy. Dagmara uciekała gdzieś spojrzeniem. Podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno - chciałabym, żebyś była moją mamą - szepnęłam, patrząc na tatę.
- Hola, hola, hola. w towarzystwie nie ma tajemnic - zaprotestował tata. Pokazałam mu język i poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku i momentalnie usnęłam.
____________________________________________________
Tym tym tym :D No więc tak, wena chyba mnie opuszcza, więc ogólnie nie jest zbyt dobrze. Ale jakoś to przełamię ; ) W środę wyjeżdżam, wracam dopiero 2 sierpnia, więc najwcześniej coś się tu pojawi około 5. A tymczasem sobie idę :D rozdział dedykuję Zuzi, za którą tak cholernie tęsknię <3 Dziękuję za uwagę, do następnego. ;* 

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział XIII

Obudziłam się o 6. Boże, znowu tak wcześnie. Westchnęłam. Chciałam iść dalej spać, ale nie mogłam usnąć. Rozejrzałam się i zaskoczona stwierdziłam, że jestem u siebie w pokoju. Zastanawiałam się jakim cudem się to stało, skoro usnęłam u Maćka. Wstałam, otworzyłam szafę i wybrałam ciuchy. Położyłam je na łóżku, spakowałam książki do szkoły i skierowałam się pod prysznic. Kiedy wyszłam miałam bardzo miłą niespodziankę.
- Cześć - uśmiechnęła się speszona Dagmara.
- Hej - przytuliłam ją - jak się spało ? - zapytałam rozbawiona jej miną.
- Dobrze.
- Dzień dobry moje panie - z sypialni wyszedł potargany tata.
- Ty mnie przywiozłeś ? - musiałam zmienić temat, bo nie wytrzymałabym dłużej. Oboje wyglądali jak małe dzieci przyłapane na całowaniu się.
- Tak. Spałaś jak zabita.
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek i weszłam do swojego pokoju. ubrałam się, wytarłam wilgotne jeszcze włosy. Poszłam je wysuszyć, bo zaczęły mnie denerwować.
- Ja pierdole - powiedziałam patrząc w lustro - jakim prawem ja się pytam ? - każdy musi kiedyś porozmawiać z kimś inteligentnym.. - Jakim prawem się kręcicie ?!
- Wszystko w porządku ? - tata zapukał do drzwi. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam je.
- Ale ci ładnie tak! Co zrobiłaś z włosami ?
- Pięknie po prostu. Wyglądam jak jakiś potwór!
- Nie opowiadaj głupot. Przyjrzyj się sobie. Wyglądasz bardzo ładnie.
- Nie wysuszyłam ich od razu po myciu - westchnęłam - która godzina ?
- 7.20
- Super, teraz to już nic z tym nie zrobię - zeszłam na dół. Ruszyłam kilka łyżek płatków z mlekiem, kiedy zadzwonił dzwonek - otworzę - powiedziałam wstając.
- Łoooł, ale ci ślicznie!
- Też się cieszę, że cię widzę - powiedziałam zdołowana.
- Zapomniałaś telefonu - uśmiechnął się Maciek.
- Dzięki. Wejdziesz ?
- Z chęcią.
- Tylko, że ja zaraz wychodzę do szkoły.
- Nie ma problemu, odprowadzę cię - wyszczerzył się.
- Jak chcesz - weszłam na górę po torbę. Po drodze zajrzałam jeszcze raz do łazienki. Spojrzałam w lustro. Może faktycznie nie jest aż tak tragicznie ? Pomalowałam się lekko i zeszłam na dół - możemy już iść - wyszliśmy z domu. Droga mijała nam na żartach. Kiedy przechodziliśmy koło kiosku, w moje oczy rzuciło się zdjęcie w pewnej gazecie. Nie jakieś tam zdjęcie. Byłam na nim z Maćkiem. Całowaliśmy się.
- O kurwa - stanęłam jak wryta.
- Co jest ? - spojrzał przestraszony.
- Patrz.
- Fuck - przełknął ślinę - Swoją drogą, ładna z nas para - zaśmiał się nerwowo.
- Ciekawe co tam nawypisywali - ruszyłam kupić gazetę - "Maciej Muzaj i Julia Winiarska, cała prawda o ich związku" - przeczytałam - "(...) Dziewczyna jest dość szybka, do niedawna można ją było spotkać z Aleksandrem Atanasijeviciem" - rzuciło mi się w oczy.
- Co z tym robimy ? - zapytał osłupiały.
- Nic, niedługo sprawa ucichnie.

Myliłam się. Wszędzie roiło się od naszych wspólnych zdjęć. W internecie, na fb, w gazetach. Rozpętało się piekło. Na youtube znalazło się nawet nagranie, na którym tańczymy walca.
- Ja pierdole - skwitowałam to, co zobaczyłam - Istnieje chyba coś takiego jak prywatność! - powiedziałam zbyt głośno.
- Julka, możesz mi powiedzieć co się dzieje? Ostatnio jesteś strasznie nerwowa.
- Nic!
- Przecież widzę - powiedział tata, wchodząc do pokoju. W oczy od razu rzuciła mu się gazeta leżąca na biurku - to o to chodzi ? - spojrzał na mnie. Bez słowa odwróciłam laptopa w jego kierunku. Usiadł koło mnie, przejechał przez tablicę na fb, obejrzał filmik - no to ładnie.
-  Mi to mówisz.
- Swoją drogą, całkiem ładna z was para - uśmiechnął się lekko.
- Ale my nie jesteśmy razem - bez słowa pokazał mi zdjęcie, na którym się całujemy.
- To nie tak. Po prostu byliśmy na spacerze i on nie mógł się odpędzić od hetek.. no i tak jakoś wyszło.
- Tak jakoś wyszło. Wszystko fajnie i pięknie - westchnął i pokazał mi kolejne zdjęcie. Siedzimy na nim na ławce. Patrzymy sobie w oczy i szeroko się uśmiechamy - ty może tego nie dostrzegasz, ale każdy normalny człowiek, który patrzy na to zdjęcie od razu widzi, że jesteście w sobie zakochani. A poza tym, oni mieli tylko zdjęcia. Ja cię widuję codziennie i widzę, jak bardzo się zmieniłaś, odkąd wychodzisz z Maćkiem. Oczywiście w tą dobrą stronę - spojrzałam przed siebie - może warto byłoby spróbować ? - powiedział i wyszedł z pokoju. No nie wierzę, mój tatuś chce mnie zeswatać.
- To nie przejdzie - powiedziałam pod nosem. Przecież to zniszczy naszą przyjaźń. Nie ma mowy. Z drugiej strony.. Kiedy jestem przy nim czuję się inaczej. Tak wyjątkowo. Zupełnie jakbym nie była sobą. Westchnęłam i zamknęłam laptopa. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer siatkarza.
- Wiem, że jest już późno, ale musimy pogadać - powiedziałam, zanim bym się rozmyśliła.
- Też tak sądzę. Ale może nie załatwiajmy tego przez telefon ?
- Jestem za.
- Przyjdę jutro rano po ciebie. Pogadamy w drodze do szkoły.
- Okej, śpij dobrze - uśmiechnęłam się bezwiednie.
- Dobranoc - powiedział i się rozłączył. Odłożyłam telefon i zeszłam na dół. W salonie zastałam tatę. Siedział na kanapie i pisał sms`a. Robi postępy. Do niedawna myślał, że telefon służy tylko do dzwonienia. Usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego tors.
- Masz rację.
- Z czym ? - zapytał odrywając się od telefonu.
- Zakochałam się w nim - przełknęłam ślinę - wiem, że on jest inny, ale boję się, że znowu mnie to spotka.
- Hej - pocałował mnie lekko w głowę - do odważnych świat należy. Jeżeli cię skrzywdzi, to sobie z nim poważnie porozmawiam. Ale wiem, że to nie będzie konieczne.
- Mam nadzieję - westchnęłam - idę spać bo padam na twarz - cmoknęłam go w policzek i skierowałam się do swojego pokoju. Wchodząc na schody spojrzałam jeszcze raz na tatę - dziękuję za wszystko - uśmiechnęłam się i weszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic, nastawiłam budzik w telefonie i usnęłam.

~*~ Następnego dnia ~*~

Wstałam jak zazwyczaj o 6.30. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. 
- Dasz radę - powiedziałam patrząc na siebie. Wzięłam głęboki oddech i poszłam się spakować. Spojrzałam na zegarek 7.20. W pośpiechu zjadłam śniadanie, umyłam zęby i zeszłam na dół. Klapnęłam na kanapie i z niecierpliwością czekałam na Maćka. Nerwowo bawiłam się telefonem. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Tata stanął w przejściu do kuchni i z zaciekawieniem patrzył na moje poczynania. Spojrzałam na niego. Kiwnął twierdząco głową i zniknął w kuchni. Wstałam, poprawiłam włosy, bluzkę i otworzyłam drzwi.
- Cześć - powiedział niepewnie.
- Wezmę tylko torbę - uśmiechnęłam się nikle. Wróciłam do salonu, gdzie siedział tata.
- powodzenia - wyszeptał. Zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam. Przez dłuższy czas szliśmy w ciszy. 
- I co teraz ? - przystanął i spojrzał mi niepewnie w oczy.
- Boję się Maciek, tak bardzo się boję - po moich policzkach spłynęło kulka łez. Jego silne ramiona otoczyły moje. 
- Wiem - pocałował mnie w czoło - obiecuję ci, że będzie inaczej.
- On też obiecywał - westchnęłam.
- Julka - podniósł mi podbródek tak, żebym patrzyła mu w oczy - zaufaj mi, proszę - kiwnęłam lekko głową i znów się w niego wtuliłam - kocham cię - powiedział cicho. Uśmiechnęłam się lekko i złapałam go za rękę. Pociągnęłam go w stronę Placu Narutowicza - a szkoła ? - zatrzymał mnie.
- Jeden dzień w tą czy w tą - zaśmiałam się.
- Jak chcesz - dał mi buziaka w policzek. Po drodze kupiliśmy sobie lody. Usiedliśmy na ławce. Było wcześnie, więc poza osobami, które szybko przecinały plac byliśmy tam sami. Czas upływam nam na prawdę szybko. Nawet się nie obejrzeliśmy, a była już 13. Maciek wziął sobie dzisiaj wolne. Szliśmy powoli przez plac, kiedy zaczepił nas pewien mężczyzna. Okazało się, że jest dziennikarzem i chce przeprowadzić z nami wywiad. Dał nam wizytówkę i się ulotnił. Heh. Ten był chociaż odważny i coś takiego zaproponował, a nie wypisywał bzdury na nasz temat. Poszliśmy z Maćkiem do mnie. Tam napotkaliśmy się na tatę.
- Byłaś w szkole ? - spojrzał na nasze splecione dłonie i się uśmiechnął.
- Prawdę mówiąc to do niej nie dotarłam - uśmiechnęłam się niewinnie i pociągnęłam atakującego n\do swojego pokoju. Tam usiedliśmy wygodnie na łóżku. 
- I co robimy ? - zapytał bawiąc się moimi włosami.
- Nie mam zielonego pojęcia. Dobrze by było to wszystko wyjaśnić - spojrzałam mu w oczy. 
- Masz rację - uśmiechnął się i musnął delikatnie moje wargi. 
- Julka, możemy porozmawiać ? - powiedział tata wchodząc do mojego pokoju. 
- To ja już pójdę - wstałam i odprowadziłam go do drzwi.
- Odezwę się później - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie. -
- Cześć - uśmiechnął się i wyszedł. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie czekał na mnie tata.
- Co jest ? - spytałam siadając na fotelu przy biurku.
- Dobrze wnioskuję ? 
- Ale o co chodzi ? - udawałam, że nie wiem, o co mu chodzi.
- No, że Ty z Maćkiem.
- Tak - pokazałam mu język - ale chyba nie o to ci chodziło ?
- Właściwie to tak - zaśmiał się. 
- Jaja sobie ze mnie robisz ? - popatrzyłam na niego jak na debila. 
- Idziemy z Dagmarą na basen, idziesz z nami ? - sprytnie zmienił temat.
- Nie, zostanę w domu i ogarnę trochę. Teraz częściej będziemy mieli gości, więc wypadałoby zrobić porządek - zaśmiałam się. Pół godziny później tata wyszedł. Włączyłam laptopa, puściłam muzykę na full i wzięłam się do roboty. Po godzinie zmęczona opadłam na łóżko. Patrzyłam na swoje dzieło i stwierdziłam, że jestem z siebie dumna. Reszta dnia minęła mi na opierdalaniu się. A mówiąc opierdalanie się mam na myśli  rozmowy z Maćkiem, najpierw na GG, a później na skajapaju.

________________________________________________

Ta daaam :D taki tam częściowo pisany w Bełchatowie. :P 
Mam nadzieję, że się podoba ; ) pozdrawiam, Młoda :*

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział XII

Tak jak myślałam, następnego dnia obudziłam się z ogromnym bólem głowy. O pragnieniu nie wspomnę.. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam do kuchni.
- Przykro mi Milena, nie chce mieć z tobą nic wspólnego - usłyszałam, będąc na schodach.
- Ale przecież mieliśmy wziąć ślub, obiecałeś mi! - aktorką to ona jest dobrą..
- Nie, nic ci nie obiecywałem, Sama sobie obiecałaś. Chciałbym, żebyś do wieczora się wyprowadziła - powiedział i wyszedł z kuchni. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Brawo - wyszeptałam i skierowałam się do pomieszczenia, z którego przed chwilą wyszedł tata.
- To wszystko przez ciebie! Powyrywam ci te kudły, zabije cie, poćwiartuję i rzucę psom na pożarcie! - krzyczała.
- Jesteś jakaś opętana, wiesz ?- spojrzałam na nią rozbawiona - życie to nie bajka, sorry - wyminęłam ją.
- jeszcze mi za to zapłacisz!
- Już się boję - powiedziałam sarkastycznie - radziłabym iść się pakować.
- I gdzie ja mam niby iść ?! Pod most ?!
- Hm, nie nie wiem, może do Dominika ? Och nie, zapomniałam został zatrzymany na 48h. jak mi przykro - zrobiłam smutną minę i poszłam do siebie. Nareszcie nadszedł ten piękny dzień. Położyłam się na łóżku. Przez to wszystko ból głowy nie dawał już o sobie znać.
- Idę do sklepu, chcesz coś ? - w drzwiach stanął tata.
- wody, duuuuuuuuuuuuużo wody - zaśmiałam się - a tak na poważnie, możesz mi lody kupić - spojrzałam na niego - i szampana - wyszczerzyłam się.
- Po co ci szampan ? - zapytał zdziwiony.
- Będziemy świętować wyprowadzkę Łaciatej - zaśmiałam się.
- Pożyjemy, zobaczymy - parsknął śmiechem.
- Tato ? - zawołałam, gdy już zamykał drzwi.
- Tak ? - odwrócił się
- Jestem z ciebie dumna - uśmiechnęłam się.
- Ja z siebie też - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Zamknął drzwi i wyszedł.Włączyłam laptopa i puściłam muzykę. Po chwili jednak stwierdziłam, że to zły pomysł, bo głowa dalej boli. Zeszłam więc po jakieś tabletki. Przy okazji zabrałam do siebie dwie butelki wody. Kac morderca nie ma serca. Westchnęłam i łyknęłam leki. Usiadłam po turecku na łóżku i oparłam się o ścianę. Nagle mój telefon się rozdzwonił.Wzięłam go do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Z uśmiechem na ustach wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Witam panią pełnoletnią.
- Cześć Maciek, też się cieszę, że cię słyszę, ale nie musisz tak krzyczeć. Łeb mi zaraz pęknie.
- Ojojoj, chłopaki, Julka ma kaca - usłyszałam śmiech siatkarzy.
- Dzięki - wydarłam się - pogadamy następnym razem. A teraz do rzeczy, Skrzacie.
- Ej, przecież ci coś mówiłem.
- Tak, tak, tylko szlachta - zaśmiałam się - ale nie powiedziałeś mi, co mam zrobić, żeby do niej należeć.
- Chodźmy na spacer. Zobacz, jest tak ładna pogoda, przyda Ci się trochę świeżego powietrza.
- Okej - powiedziałam bez namysłu - tylko musisz mi dać czas, na ogarnięcie się.
- Ile potrzebujesz ? - zaśmiał się.
- Tak z dwie, dwie i pół godziny.
- Mam czekać tak długo ?
- Żartowałam. Daj mi półtorej.
- Dobra, to wpadnę po ciebie - powiedział i się rozłączył. Ojoj, mamy mało czasu. Zerwałam się z łóżka. Otworzyłam szafę i przez 15 minut zastanawiałam się, co założyć. Spojrzałam przez okno. Faktycznie wygląda na to, że jest ciepło. Wybrałam więc jasną bokserkę, na to ciemną marynarkę, jeansy i baleriny. Poszłam wziąć szybki prysznic. Wysuszyłam włosy, po czym związałam ją w kitkę. Wzięłam się za malowanie. Jestem zwolenniczką lekkiego makijażu. Nienawidzę, gdy dziewczyna ma na twarzy tonę tapety. Przecież każda kobieta jest piękna. Wystarczy to tylko lekko podkreślić. Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Z sypialni taty można było usłyszeć prześliczne wrzuty Łaciatej. Zeszłam na dół. W salonie zastałam tatę.
- I jak wyglądam ? - zapytałam podciągając lekko rękawy marynarki.
- Ślicznie, jak zawsze - uśmiechnął się - a mogę wiedzieć, gdzie się wybierasz ?
- Na spacer.
- Sama ? Bo jakoś mi się nie wydaję, żebyś stroiła się aż tak na samotny spacer po mieście - poruszył znacząco brwiami.
- Tato! - powiedziałam z wyrzutem.
- Więc z kim idziesz ? Z Maćkiem ? - na moich policzkach pojawiły się rumieńce - Bingo! - zaśmiał się - A gdzie się wybieracie ?
- A bo ja wiem, gdzie nas nogi poniosą - pokazałam mu język. Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze 15 minut. Trzeba przyznać, że tempo to ja mam niezłe. Poszłam do kuchni po szklankę wody i wróciłam do taty. Usiadłam obok niego na kanapie.
- A staremu ojcu to już nie przyniosła - westchnął.
- Trzymaj - wcisnęłam mu szklankę i poszłam sobie po drugą.
- Michał, proszę cię. Przecież my się kochamy - usłyszałam szloch Mileny.
- Przykro mi, ale w moim życiu od jakiegoś czasu jest ktoś inny. Jeżeli się już spakowałaś, to prosiłbym cię, żebyś opuściła moje mieszkanie.
- Kocham cię do cholery! Czy to dla ciebie nic nie znaczy !? - darła się na cały głos.
- Kochasz moje pieniądze, a teraz żegnam - wystawił jej walizki z drzwi i czekał aż wyjdzie.
- Jeszcze tego pożałujesz - powiedziała przez zęby i sobie poszła. Usiadłam na kanapie i uśmiechnęłam się do taty.
- Hi five - przybiliśmy piątkę - nie mogłeś przejrzeć na oczy wcześniej ? - westchnęłam.
- Julka, przecież wiesz, że..
- Dobra, nieważne. Ważne, że się jej pozbyłeś. Co planujesz z Dagmarą ? - spojrzałam na niego zaciekawiona. I w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Leć. Książę czeka - zaśmiał się. Dałam mu buziaka w policzek i wystartowałam do drzwi.
- Cześć - moim oczom ukazał się Maciek z różą w ręku.
- Hej - cmoknęłam go w policzek.
- To dla ciebie - uśmiechnął się nieśmiało.
- Dziękuję, jest śliczna - powąchałam kwiat - wejdź - gestem dłoni zaprosiłam go do środka.
- To ja was zostawię.
- Przecież my zaraz wychodzimy - spojrzałam na niego przygaszonym spojrzeniem. Wzięłam wazon, nalałam wody, włożyłam różę i postawiłam go na stole - idziemy ?
- Jasne - uśmiechnął się atakujący - To cześć - zwrócił się do taty.
- Uważaj na nią - usłyszałam za sobą. Wywróciłam teatralnie oczami. Z początku czułam się strasznie skrępowana. A cisza, która panowała między nami wcale nie pomagała.
- Jak tam główka - zaśmiał się Maciek.
- Dobrze - uśmiechnęłam się sarkastycznie - gdzie idziemy ?
- Prosto przed siebie - wzruszył ramionami. W dalszym ciągu szliśmy skrępowani. Heh. Jednak po alkoholu łatwiej przełamać barierę. Bezwiednie skierowaliśmy się na Plac Narutowicza, co nie było zbyt mądrym posunięciem.
- O mój Boże, patrz! Muzaj! - wokół nas zrobiło się zbiorowisko - można autograf ?
- A ja zdjęcie bym chciała - i bla, bla, bla. Chyba was dziewczynki pojebało. Nie widzicie, że on jest tu ze mną ?
- Jasne - uśmiechnął się Maciek.
- To ja ci nie będę przeszkadzać - powiedziałam i odeszłam. Nawet nie zauważył, miło. Usiadłam na ławce. Wokół niego było coraz więcej ludzi, a raczej fanek. Wiem, że mnie z nim nic nie łączy. To znaczy po za tym, że się przyjaźnimy, ale jestem cholernie zazdrosna. Przecież on tu przyszedł ze mną, a od jakichś 30 minut interesuje się tylko i wyłącznie tymi laskami. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Czułam się strasznie. Może powinnam sobie stąd iść ? Do dupy to wszystko. Spojrzałam jeszcze raz w tamtym kierunku. Moje spojrzenie zetknęło się z jego. Uśmiechnął się przepraszająco i wrócił do rozdawania autografów i pozowania do zdjęć. Ale w sumie. Dlaczego ja mam być zazdrosna. Można to jakoś wykorzystać. Uśmiechnęłam się szyderczo, otarłam policzki i wstałam Podeszłam do grona fanek i przecisnęłam się między nimi. Poczekałam aż zrobi sobie kolejne zdjęcie i zanim któraś zdążyła do niego wystartować, znalazłam się obok niego i złapałam go za rękę.
- Chodź kochanie - powiedziałam, po czym wpiłam się w jego wargi. Hotki momentalnie się rozeszły - Przepraszam, nie powinnam, ale zanudziłabym się tam na śmierć - uśmiechnęłam się zawstydzona.
- Nie ma sprawy kotku - objął mnie w pasie i delikatnie musnął moje usta.
- Wariat - zaśmiałam się. Usiedliśmy na ławce. Atmosfera się rozluźniła. Chyba nawet trochę za bardzo. Śmialiśmy się praktycznie ze wszystkiego. Zrobiliśmy małą rundkę po okolicy i wróciliśmy na plac. Ludzie patrzyli na nas, jakbyśmy coś wciągali. Ale olać ludzi. Przecież co im do tego. Nie każdy musi coś brać albo pić, żeby się świetnie bawić, aczkolwiek wszystko jest dla ludzi. Ten Geniusz wziął mnie na barana i wbiegł w sam środek fontanny.
- Maciek! - pisnęłam przez śmiech - Zwariowałeś ?
- Na twoim punkcie - postawił mnie na ziemi i spojrzał mi w oczy - mogę ? - zapytał patrząc na moje wargi.
- Głupek - pokazałam mu język. Złapał mnie w pasie. Stałam do niego tyłem.
- I co teraz ? - wyszeptał mi do ucha. Pomińmy fakt, że w dalszym ciągu staliśmy na środku fontanny.
- Nic - próbowałam się wyswobodzić, jednak na próżno - co mi zrobisz ? - odwróciłam się do niego przodem. Odpowiedzi nie usłyszałam. Maciek tak po prostu po raz kolejny mnie pocałował. Staliśmy  tak dość długo - jak tak mają wyglądać wszystkie kary, to muszę się postarać o większą ilość - zaśmiałam się, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Zdecydowanie - uśmiechnął się szeroko i pociągnął mnie w stronę mojego domu.
- Jesteś pewny, że chcesz tam iść ? - zapytałam.
- Jasne, czemu nie.
- Yyy, no nie wiem. Chociażby dlatego, że jesteśmy cali mokrzy.. ?
- Oj tam, z cukru nie jesteś, a poza tym w domu się przebierzesz.
- No okej - uśmiechnęłam się. Szliśmy ze splecionymi dłońmi - zawsze chciałam się nauczyć tańczyć walca. - palnęłam nagle.
- Ale jak to ? Przecież interesujesz się tańcem. - spojrzał zaciekawiony.
-  no tak, ale tym szybkim - zaśmiałam się.
- Chcesz to mogę ci pokazać kroki - przystanął.
- To byłby dla mnie zaszczyt - wyszczerzyłam się.
- No to do dzieła - najpierw pokazał mi kroki. Pomińmy fakt, że znajdowaliśmy się na środku ulicy i ludzie z zaciekawieniem patrzyli na nasze poczynania.  W sumie, z każdym kolejnym powtórzeniem kroków byliśmy coraz bliżej mojego domu - Kroki już znasz. Teraz wystarczy spróbować z muzyką - uśmiechnął się i wyjął telefon. Włączył jakąś nieznaną mi piosenkę i wyciągnął rękę w moją stronę - można prosić ? - podałam mu dłoń. Zaczęliśmy tańczyć. Wokół nas zrobiło się zbiorowisko. Ale jakoś nam to nie przeszkadzało. Tańczyliśmy patrząc sobie w oczy i uśmiechając się.

~*~ W tym samym czasie ~*~

- Nie wiedziałam, że Julka umie tak świetnie tańczyć - powiedziała Dagmara patrząc przez okno. Zresztą, sam zobacz - spojrzała na niego.
- Ich zacnych pomysłów nic nie przebije - objął ją w pasie - może do nich dołączymy - poruszył znacząco brwiami.
- Nie psujmy im zabawy - pokazała mu język. 
- Oj tak, młodość rządzi się swoimi prawami - westchnął.
- Pewnie było ci ciężko - odwróciła się do niego przodem.
- Z czym?
- No, wychowywać samotnie dziecko. W dodatku córkę - zarzuciła mu ręce na szyję.
- Szczerze mówiąc to tak. Zawsze myślałem, że to nie będzie takie trudne. Po jakimś czasie jednak zmieniłem zdanie. Ale Julka dorosła, stała się samodzielna. 
- Musisz być dumny - spojrzała w jego niebieskie tęczówki.
- Cholernie - uśmiechnął się.

~*~

Piosenka się skończyła, a co za tym idzie ? Nasz taniec też. Staliśmy nieruchomo patrząc sobie w oczy. Z tego stanu wybiły nas gromkie brawa. Rozejrzeliśmy się dookoła. Ludzie patrzyli na nas z podziwem. Ukłoniliśmy się i pobiegliśmy w stronę domu. Wpadliśmy do środka jak burza. 
- Gdzie wam się tak śpieszy ? - zaśmiała się Dagmara. 
- Boże, co wyście poza tym tańcem robili ? Jesteście cali mokrzy! - wtrącił się tata.
- Właśnie dlatego idę się przebrać - powiedziałam i wbiegłam na schody, ciągnąc Muzaja za sobą. Wpadliśmy do mojego pokoju i wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. 
- Przebieraj się - powiedział dając mi buziaka w policzek. Otworzyłam szafę i nie mogłam się zdecydować, co założyć. Maciek siedzący na łóżku, nagle wstał, podszedł do szafy. Przyjrzał się ciuchom i wybrał mi ciemne spodnie i t-shirt z napisem "I <3 VOLLEYBALL". Wcisnął mi ciuchy i wysłał do łazienki. Trzeba przyznać, że to całkiem fajny zestaw. Ubrałam się i spojrzałam w lustro. Całe szczęście, że mam tusz wodoodporny. Rozpuściłam wilgotne włosy i wróciłam do pokoju - no i po co się było tyle głowić ? - zaśmiał się, lustrując mnie od góry do dołu - ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się.
- To co robimy ? - zmieniłam temat.
- Możemy iść na lody - powiedział wstając.
- Najpierw idziemy do ciebie, musisz się przebrać. Trener mnie zabije, jak się rozchorujesz. 
- Jak sobie panienka życzy - zaśmiał się, otwierając drzwi - panie przodem. Zeszliśmy na dół.
- Niedługo wrócę - powiedziałam zamykając za sobą drzwi wyjściowe. Była 19. Miałam czas jak zwykle do 22. Cała droga do mieszkania siatkarza minęła nam na żartach.
- Zapraszam do mojego królestwa - powiedział otwierając drzwi.
- Ładnie tu - rozglądałam się dookoła. 
- Rozgość się. Ja zaraz wrócę - podeszłam do stojaka z płytami. Przejrzałam, co ciekawego ogląda. I szczerze mówiąc, tego sie po nim nie spodziewałam. Na większości były nagrane komedie romantyczne. Wybrałam jedną i usiadłam na kanapie  to jak, idziemy ? -zapytał wchodząc do pokoju.
- A może byśmy zostali i coś obejrzeli ? 
- Nie ma sprawy, a co być chciała ? - podałam mu płytę. Na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
- Nie wstydź się, to słodkie, jak facet lubi takie filmy - uśmiechnęłam się do niego. Włączył DVD, włożył płytę i puścił film. Usiadł koło mnie.
- Napijesz się czegoś ? - zapytał nagle.
- Wody, jeżeli to nie problem - uśmiechnęłam się lekko.
- Dalej kacyk męczy ? - zaśmiał się. 
- Oj spadaj - uderzyłam go lekko w ramie. Poszedł do kuchni, po czym wrócił z dwiema szklankami, butelką wody i lodami. Po tych lodach zrobiło mi się trochę chłodno. Siatkarz wstał i przyniósł mi swoją klubową bluzę. Założyłam ją i oparłam głowę na jego ramieniu. Ten bez namysłu objął mnie ramieniem. W pewnym momencie strasznie zachciało mi się spać. W sumie, nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam. 

~*~

Spojrzał na nią. Spała jak aniołek. Zerknął na zegarek. 22. Wiedział, że Michał go zabije, jak Julka nie wróci na noc do domu. Ułożył ją więc wygodnie na kanapie, przykrył kocem i sięgnął po jej telefon. Wyszedł na balkon, żeby jej nie obudzić. 
- Julka, do cholery, gdzie ty jesteś.
-  Cześć.
- Maciek ? Stało się coś? - zapytał zdenerwowany.
- Nie, spokojnie. Tylko że oglądaliśmy u mnie film i ona zasnęła.
- Dobra, zaraz po nią przyjadę - westchnął.

Przyglądał się jej. Ona ma w sobie to "coś". coś, co ciągnie go do niej jak do nikogo innego. Z rozmyślań wyrwało go pukanie do drzwi.
- Wejdź - powiedział otwierając - jest w salonie. Michał chwilę później pojawił się w drzwiach z córką na rękach.
- Dzięki, że zadzwoniłeś. Zaczynałem się martwić.. 
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. 
- Do jutra - powiedział wychodząc. Zszedł na dół, położył ją na tylnych siedzeniach i przykrył kocem. Uśmiechnął się pod nosem. Usiadł za kierownicom i ruszył. Dojechał w 10 minut. Wziął ją na ręce i wniósł do domu. Zaniósł do jej pokoju, położył w łóżku i przykrył. 
- Śpij dobrze córciu - pocałował ją w czoło i wyszedł.
- Jesteś świetnym ojcem - Dagmara wtuliła się w jego tors.  
- Dzięki - uśmiechnął się szczerze - ale tak między nami, chciałbym mieć jeszcze jedno dziecko.

______________________________________________________________

Zakończenie dupne. Dłuższy niż ostatnio. Mam nadzieję, że się spodoba  :) 
Trzymamy kciuki dzisiaj! :D Brazylia podaje nam rękę, więc trzeba skorzystać z pomocy. Jaki obstawiacie wynik dzisiejszego meczu ; p ? Do boju Polsko! <3 
Pozdrawiam, Młoda ;)

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział XI

Wstałam i skierowałam się do toalety. Za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się. I chyba zrobiłam to zbyt gwałtownie, bo po pierwsze te wszystkie "kolejeczki" wypite z siatkarzami sprawiły, że miałam tak zwany helikopter, a przecież nie piłam pierwszy raz.. A po drugie stałam teraz oko w oko z niejakim Dominikiem.
- weź wyjdź człowieku, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć - powiedziałam. Zabawnie to musiało zabrzmieć, bo troszeczkę łamał mi się język.. Ale no cóż. Główka jeszcze nie wyrobiona.. Także tego.. Ale wracając do tematu. Patrzyłam teraz w oczy tego oblecha.
- ojejciu, dziewczynka się opiła. No cóż. To będzie prostsze niż myślałem - powiedział ciągnąc mnie za ręce.
- Puść mnie idioto! - krzyknęłam. W ułamku sekundy otrzeźwiałam. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o pewnym szczególe. Moje ciało w dalszym ciągu poddawało się jego ruchom.
- Mogę wiedzieć co się tu dzieje ?! - krzyknął Maciek.
- Idź po mojego tatę - to wszystko, co zdążyłam powiedzieć, zanim nie dostałam w buzię - zapłacisz za to.
- Zamknij się, albo dostaniesz jeszcze raz - wycedził przez zęby.
- Zostaw ją gnoju pieprzony! - nieco chwiejnym krokiem do akcji wkroczył tata. Dominik puścił mnie. Oczywiście jeżeli pchnięcie z całej siły na ścianę można tak nazwać. Syknęłam z bólu. Maciek usiadł koło mnie i otoczył mnie ramieniem.
- Pomóż mu, proszę - przełknęłam głośno ślinę. Maciek najpierw wyciągnął telefon i zadzwonił na policję. Spojrzał na mnie i wcisnął mi owy przedmiot w dłoń. Patrzyłam na to jak we dwóch próbują obezwładnić przyjaciela Łaciatej. 15 minut później przyjechała policja. Zakuli Dominika w kajdanki. Na szczęście ani tata, ani Maciek poza kilkoma siniakami nie doznali obrażeń. Spisali nasze zeznania i odjechali.
- Chyba czas zakończyć imprezę - spojrzał na mnie.
- No chyba jednak nie. Nie mam zamiaru psuć sobie najlepszego dnia w moim życiu przez tego dupka. Bawimy się dalej - uśmiechnęłam się do niego. Starałam się nie pokazać mu, że mimo wszystko prawie nie dostałam zawału.Wzięłam za rękę Maćka i wparowałam na parkiet. Bawiłam się świetnie. Po kilku dzikich tańcach opadłam na krzesło.
- Nie mam siły - westchnęłam.
- A przed nami caaaaaała noc - wyszczerzył się Maciek.
- Dość dziwnie to zabrzmiało - zaśmiałam się - Chodźmy się przewietrzyć - uśmiechnęłam się do niego.
- Najpierw napijesz się z wujkiem Igłą - powiedział polewając. Spojrzałam na niego rozbawiona. Wypiłam jedną kolejkę.
- To teraz ze mną - wyszczerzył się wujek Mariusz.
- Serio ? Chcecie, żebym jutro nie podniosła się z łóżka ?
- A jak myślisz ? - wyszczerzyli się.
- Dobra, lej - westchnęłam. Przechyliłam kieliszek - zadowoleni ?
- all day, all night - zaśmiali się oboje.
- Chodź - złapałam Maćka za rękę. Ten jednak nie ruszył się z miejsca. Wręcz przeciwnie. Posadził mnie sobie na kolanie. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Ze mną też się musisz napić - zaśmiał się.
- Boże, dlaczego ? - spojrzałam w górę - obrazisz się jak nie wypije ?
- Tak - przewiercił mnie tymi ślicznymi oczętami.
- Maaaaciuś - zatrzepotałam rzęsami.
- Nieeee - pokręcił głową.
- Zabrzmiało niczym Cichy Pit - wtrącił się Igła. Oboje spojrzeliśmy na niego z miną "wtf".
- Obejrzyjcie Igłą szyte sprzed kilku lat - powiedział i odszedł od stołu.
- No to jak, muszę ? - wróciłam do tematu.
- Tak.
- No dobra - nalałam w nasze kieliszki. Co z tego, że troszeczkę mi się rozlało... Ciiii to się akurat da wyciąć. Podałam mu kieliszek - do dna, Skrzacie - powiedziałam i przechyliłam kieliszek. Maciek spojrzał na mnie skrzywiony. Wziął szklankę i przepił.
- Skrzacie ? O nie, nie, nie moja droga, tak nie będziemy się bawić.
- Ale o co Ci chodzi ? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Tylko szlachta może tak na mnie mówić.
- Hahahaha to się uśmiałam - spojrzałam na poważnego Muzaja. Ej, on mówił serio - Królu Maciusiu pierwszy - zaczynałam mówić od rzeczy - co mam zrobić, żeby należeć do szlachty ? - wyszczerzył się do mnie.
- Chodź - pociągnął mnie za rękę i wyprowadził przed halę. Usiedliśmy na murku.
- No więc ? - przyglądałam się jego profilowi. Odwrócił się do mnie. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech - ej, powiesz mi czy nie - uderzyłam go lekko w ramie - dobra, nie to nie - wstałam i wdrapałam się na murek, co nie było najlepszym pomysłem. I tak dobrze mi poszło. Jestem wstawiona i to dość porządnie, a przeszłam kilka kroków. No.. Tylko szkoda, że po tych kilku się zachwiałam. Dobrze, że Maciek mnie złapał.
- Główkę to ty masz słabą- zaśmiał się, trzymając mnie dalej.
- Oj tam - wywróciłam teatralnie oczyma - sam mnie zmusiłeś do picia.
- Przepraszam - powiedział szczerze. Przynajmniej ja tak to odebrałam.
- Spoko - oparłam swoje czoło, o jego - powiesz mi w końcu, Skrzacie ? - spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się głupio - Maciek no, powiedz coś w końcu.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, ale nie o to mi chodziło.
- Powiedz mi, co widzisz w Aleksie - zaczął, stawiając mnie na ziemi.
- Musimy o tym rozmawiać? - spojrzałam na swoje bose stopy.
- Nie, ale mimo wszystko nie ukrywam, że jestem ciekaw.
- Jest bystry, zabawny, romantyczny.
- Dwulicowy - wciął mi się w zdanie.
- To też - przyznałam szczerze - a wiesz co jest najlepsze ?
- hm ?
- gdyby powiedział mi od razu co i jak, pewnie bym zaczekała. Nie śpieszyła się z niektórymi sprawami..- westchnęłam - chociaż, jakby tak pomyśleć, do niektórych wydarzeń by nawet nie doszło. Pewnie w dalszym ciągu byłaby to znajomość czysto koleżeńska, a tak..
- A co myślisz o mnie ? - na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
- no wiesz.. - spojrzałam na niego - jesteś słodki, miły, zabawny, przystojny, masz śliczne oczy, za które mogłabym zabić - przyjrzałam mu się - lubię cię Maciek, na prawdę Cię lubię - uśmiechnęłam się szczerze.
- ta.. szkoda, że tylko na lubieniu się kończy - spojrzał tempo przed siebie.
- Maciek..
- Nie ma sprawy. Kochasz Aleksa. Spoko, rozumiem. Tylko nie mogę patrzeć, jak przez niego cierpisz - nie wiedziałam co powiedzieć.  Westchnęłam.
- Czy ty coś do mnie czujesz ? - ujęłam jego twarz w swoje dłonie i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał. Odwrócił głowę, ale cały czas unikał wzroku - Maciek, proszę cię. Nie zachowujmy się jak małe dzieci. Czujesz coś do mnie czy nie ? - spojrzał mi w oczy - Krótka piłka, tak czy nie.
- Tak - przełknął głośno ślinę. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się lekko - dlaczego wcześniej o tym nie mówiłeś ? - oparłam głowę na jego ramieniu.
- Bo wiem, że z tego i tak nic nie będzie.
- Nie masz pewności.
- Przecież ty kochasz Aleksa a poza tym.
- A poza tym czuję coś do was obojga - ucięłam krótko. Wstałam i nieco chwiejnym krokiem weszłam do środka. Tam ujrzałam mojego tatę z prześliczną kobietą. To pewnie musi być Dagmara. Uśmiechnęłam się do nich, nie chciałam im przeszkadzać.
- Julka, chodź do nas - zawołał tata. Podeszłam i starałam się udawać, że nie jestem tak bardzo pijana. Ale oboje zaczęli się śmiać, więc przestałam - Oj dziecko, dziecko - westchnął rozbawiony.
- Sam mi polewałeś - wyszczerzyłam się.
- Ja ? przecież..
- Nie wypieraj się, widziałam  na własne oczy - zaśmiała się Dagmara.
-  Wróćmy do tematu. To jest Dagmara, moja przyjaciółka.
- Julka, miło poznać - podałam jej dłoń i uśmiechnęłam się znacząco - przeproszę was na chwilkę - uśmiechnęłam się i skierowałam do toalety. Spojrzałam w lustro. Oj coś czuję, że źle się skończy ta impreza. Jak jutro nie umrę z powodu bólu głowy i pragnienia, to będzie dobrze. Ale przecież 18ste urodziny ma się raz w życiu.
- Tato, nie widziałeś może, czy Maciek już wchodził ? - zapytałam po wyjściu.
- Nie, przynajmniej tak mi się wydaje - pożegnałam się grzecznie i wyszłam przed halę. Siedział na ziemi oparty o murek.
- Ej - usadowiłam się obok niego.
- tak ?
- chodź potańczyć - oparłam głowę na jego ramieniu. Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, po czym pomógł mi wstać. Złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka. Tam zastaliśmy bardzo przyjemny widok. Mój tata całujący się z Dagmarą - nareszcie - wyszeptałam i pociągnęłam go na parkiet. Cały czas leciało coś szybkiego. Maciek się zirytował i poszedł do Dj`a. Wszyscy siedzieli przy stole, więc stałam jak ten kołek na środku. Chłopak pojawił się koło mnie, a z głośników popłynęłam moja ulubiona piosenka [ Passenger - Let her go ]. Obok nas na parkiecie pojawił się tata z Dagmarą. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się pod nosem. Ślicznie razem wyglądają. Teraz tylko trzeba pozbyć się Łaciatej i będzie jak w bajce. No, prawie.. Wtuliłam się w tors Maćka. Ten pocałował mnie lekko w głowę. Zdałam sobie sprawę, że muszę zapomnieć o Aleksie. On jest z Natalią, a ja, hm. Ja muszę mu pokazać, że też potrafię być szczęśliwa po tym wszystkim. Przecież nie mogę całe życie rozpaczać. Stało się. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przetańczyłam z Maćkiem prawie całą noc. Poza pojedynczymi tańcami z tatą, wujkiem Mariuszem i Krzyśkiem. Do domu wróciłam około 6. Jedyne o czym marzyłam to szybki prysznic i łóżko.

________________________________________________________
Krótki i beznadziejny. 3/4 pisane o 2 w nocy, także przepraszam za niedomówienia i  wszelkie błędy.