środa, 2 kwietnia 2014

Liebster Award

Mimo, że skończyłam tego bloga już dawno, dostałam nominację.. Czuję się zaszczycona :D
Dziękuję Agacie Werner i Patrycji116122


Pytania od Agaty :


1.Ile masz lat?
W lipcu skończę 17.
2.Ulubiona książka?
"My dzieci z dworca zoo" "Hera, moja miłość"
3.Ulubiony film?
"Trzy metry nad niebem" "Tylko Ciebie chcę"
4.Ulubiony klub?
Skra <3
5.Jaki lubisz rodzaj muzyki?
Słucham wszystkiego, co wpadnie mi w ucho ;)
6.Jakiego zawodnika lubisz najbardziej?
Igła <3
7.Ulubiony zagraniczny klub?
Lube :D
8.Twoje zainteresowania?
Siatkówka, muzyka.
9.Jakiego siatkarza chciałabyś spotkać?
Całą Kadrę :D
10.Jaka jest twoja ulubiona siatkarka?
Kasia Skowrońska
11.Dlaczego siatkówka?
A dlaczego oddychasz ? ;)


Pytania od Patrycji :


1.Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
Od prawie 4 lat.
2. Czy uprawiasz siatkówkę ,bądź jakiś inny sport?
Chciałabym. Niestety problemy zdrowotne mi na to nie pozwalają..
3.Na jakiej pozycji chciałabyś grać , gdybyś mogła być siatkarką?
Na rozegraniu, bądź libero.
4.Jakiego zawodnika lubisz i szanujesz najbardziej?
Krzysia Ignaczaka, uwielbiam Go po prostu :D
5. Czy byłaś na jakimś meczu siatkarskim?
Bo to na jednym. :D ( Z KIM WIDZĘ SIĘ W NIEDZIELĘ W BEŁCHATOWIE :D ? )
6. Jaka piosenka przywodzi Ci na myśl siatkówkę?
Hans solo - Dopóki jestem
7. Jakiemu klubowi kibicujesz?
Skrze Bełchatów <3
8. Jaka byłaby Twoja meczowa 6 marzeń, gdybyś miała do wyboru wszystkich  siatkarzy świata?
Musiałabym chyba stworzyć kilka takich szóstek ;)
9. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania bloga siatkarskiego?
W zasadzie to różnie. Nie raz samo coś przygodzi do głowy, nieraz ktoś nieświadomie podrzuci mi jakiś pomysł. Zdarza się, że wsłuchując się w teksty piosenek, wykorzystuję z nich jakieś fragmenty. Zależy ;)
10.O spotkaniu jakiego siatkarza najbardziej marzysz?
Tak najbardziej to chciałabym spotkać całą Naszą Kadrę :D
11.Jaki mecz Reprezentacji Polski Mężczyzn utkwił Ci w pamięci najbardziej?
Najbardziej to chyba te wygrane z Brazylią, podczas Ligi Światowej 2012 ;)

Wiem, że powinnam nominować kolejne osoby. Niestety nie zrobię tego na tym blogu. :P
Nominuję na pozostałych : D
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam <3

A w wolnej chwili zapraszam Was tutaj :

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Epilog

~*~ 5 lat później ~*~

- Julka, patrz! - krzyknął do mnie Oli. W sumie zawsze zastanawiałam się, dlaczego akurat takie imię dla niego wybrali. Nie to, żeby mi się nie podobało. Jest śliczne. Oliwer. Takie oryginalne, w dodatku ma w sobie to coś. Przyglądałam się pięcioletniemu blondynowi, który właśnie pokazywał mi, czego nauczył go tata. Rodzina siatkarzy, zdecydowanie. Michał Winiar Winiarski stał dumny. Jego syn, który nie chodzi jeszcze do szkoły, odbija lepiej niż nie jeden gimnazjalista. Co prawda, na boisko Oli jeszcze nie wchodzi. Jest to spowodowane tym, że nie sięga nawet dolnej taśmy.. Mimo to, wierzę, że będzie kolejnym wielkim siatkarzem. 
- Zdolnego masz tego brata - Maciek przytulił mnie od tyłu, dając całusa w policzek.
- W końcu z Winiarskich, nie ? - zaśmiałam się. Fakt, między nami jest ogromna różnica wieku.. Równo 19 lat. Bardzo zabawny zbieg okoliczności. Urodził się dokładnie tego samego dnia, co ja. Mimo to, nie ma między nami jakiejś bariery. Może dlatego, że zawsze chciałam mieć rodzeństwo ? Malec podbiegł do mnie i patrzył na mnie tymi swoimi cudnymi oczętami. 
- I co ? - zapytał uśmiechnięty. Poczochrałam go lekko.
- Jesteś niesamowity - wzięłam go na ręce.
- Do twarzy wam z dzieckiem - zaśmiała się Daga. 
- Jakieś sugestie ? - spojrzałam na mojego narzeczonego i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Jesteśmy ze sobą od 6 lat. Jednak po tym wszystkim, co wydarzyło się przed przeprowadzką taty i Dagmary do Rosji, postanowiliśmy, że nie ma się do czego spieszyć. Kiedy ogłosiliśmy zaręczyny komentarze były różne. Jedni to potępiali, twierdząc, że w dzisiejszych czasach lepiej żyć na "kocią łapę", bo tak łatwiej. "Nie mielibyście problemu, gdyby któreś z was znowu postanowiło spróbować czegoś na boku." To był akurat cios poniżej pasa. Jeden jedyny raz zdradziłam Maćka. I wiecie co ? Odziwo muszę przyznać, że to nas do siebie zbliżyło. Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli kogoś na prawdę kochamy, jesteśmy w stanie wybaczyć mu wszystko. Nawet najgorsze. Tak było w naszym przypadku.
- Nie martw się, już ja się o to postaram - wyszczerzył się Muzaj, którego właśnie zdzieliłam z łokcia. Czułam, że moje policzki nabierają kolorów. 
- Już nie udawaj, że taka wstydliwa jesteś - tata wybuchnął  niepohamowanym śmiechem. Zmierzyłam go spojrzeniem, po czym popatrzyłam na brata.
- Będę wujkiem ? - zapytał z błyskiem w oku. 
- już niedługo, ale nie mów nikomu - wyszeptałam mu na ucho. Od zawsze marzyłam o co najmniej dwójce takich maluchów. Postawiłam go na ziemię.
- Przynieś piłkę - uśmiechnęłam się cwanie. Podeszłam do taty i Dagmary ściągając ich z huśtawki - mały musi trenować, w przeciwnym razie będziesz musiał uczyć go jeszcze raz.
- Siostra go nauczy - zaśmiał się Maciej, za co po raz kolejny dzisiejszego dnia oberwał.
- Tylko ja was proszę, bez żadnej przemocy w rodzinie! - oburzył się tata. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Reszta dnia minęła nam na świetnej zabawie w rodzinnym gronie. 

~*~

Leżałam wtulona w narzeczonego. Moja głowa spoczywała na miarowo unoszącej się klatce piersiowej siatkarza. Byłam szczęśliwa. 

Siedzieliśmy na parkowej ławce wtuleni w siebie. Było lato. Słońce oświetlało nasze radosne twarze. W pewnym momencie Maciek wstał. 
- Chodź - uśmiechnął się do mnie.
- A mogę wiedzieć gdzie ? - spojrzałam na niego zza okularów przeciwsłonecznych.
- Niespodzianka - powiedział tajemniczo. Nie pozostało mi nic innego jak podążać za siatkarzem. Szliśmy w ciszy, trzymając się za ręce. Nie krępowało mnie to. Wręcz przeciwnie. Czasem tak mam. Maciej o tym doskonale wie. Są to chwile, w których cieszy mnie tylko i wyłącznie to, że jesteśmy razem. Cała reszta nie istnieje. Doszliśmy nad brzeg rzeki. Usiedliśmy na trawie. Czułam na sobie ukradkowe spojrzenia bruneta. 
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytałam odwracając twarz w jego stronę. W tym momencie chłopak zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Uklęknął przede mną, wyjmując z kieszeni małe, czerwone pudełeczko. 
- Julio Amelio Winiarska - zaczął. Zachichotałam cicho. Nikt do tej pory nie zwracał się do mnie tak oficjalnie - sprawisz mi tą przyjemność i zostaniesz moją żoną ? - patrzyłam w oczy bruneta i nie mogłam nacieszyć się tymi słowami. W moich oczach pojawił się błysk. Wiele razy marzyłam o tym momencie. Jednak nie spodziewałam się tego. Maciek świdrował mnie swoim spojrzeniem.
- Oczywiście, że tak - zatopiłam się w jego malinowych ustach. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, na moim palcu pojawił się prześliczny, złoty pierścionek. Rozejrzałam się dookoła. Wzbudziliśmy małą sensację. Kilkanaście par oczu, było utkwione w naszych sylwetkach. Mimo, że nie znałam tych ludzi, wiedziałam, że życzą nam dobrze. 

To wszystko jest takie... magiczne. W końcu po "upojnej nocy" u Roberta dałabym sobie rękę uciąć, że nasze drogi już nigdy się nie zejdą. A tutaj proszę. Za miesiąc bierzemy ślub. Ponad to mam dla nich malutką niespodziankę. W przyszłym roku, o tej porze będziemy bawić dodatkową dwójkę maluchów. Postanowiłam jednak zachować tą informację dla siebie. Przynajmniej na razie.Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się do siebie.
- Nie śpisz - usłyszałam szept Maćka. 
- Kocham cię - wypaliłam nagle patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się szeroko i pocałował w czubek głowy
- ja też, ale śpij już - przyciągnął mnie bliżej - dobranoc - poczułam szybkie muśnięcie na policzku. Spojrzałam na niego jeszcze raz i odpłynęłam. 

______________________________________________

Tym, tym, tym :D Podejrzewam, że dużego zaskoczenia generalnie nie ma ;D Żeby tylko w życiu wszystko było takie proste i kolorowe. Ale cóż, moja wyobraźnia w ostatnim czasie przeszła samą siebie.. A właśnie, tak na marginesie.. Ostatnio przeglądałam sobie statystyki i takie tam duperele. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jakie było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam, że te wszystkie chore urojenia czyta się nie tylko w Polsce.. Tak więc pragnę pozdrowić z tego miejsca czytelników ze Stanów Zjednoczonych, Rosji, Niemiec, Ukrainy i Holandii. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ? ;p 
aa no i ten, gdzie można mnie teraz znaleźć ? 


Serdecznie zapraszam. ;)
Żegnam Was po raz ostatni z tego miejsca ; ) 
pozdrawiam, Młoda ;*

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział XXII

- Słońce, chodź - tata wystawił do mnie rękę. Spojrzałam na niego. Wstałam i tak po prostu się w niego wtuliłam - no już, cichutko - pogłaskał mnie po plecach - będzie dobrze, zobaczysz - pocałował lekko moje czoło - spójrz na mnie - wytarł mi policzki i uśmiechnął się lekko - prędzej czy później przejrzy na oczy i zobaczy, co traci.
- chyba sam w to nie wierzysz - jego niebieskie tęczówki wpatrywały się uparcie w moje.
- gdyby nie powaga sytuacji założyłbym się z tobą - zaśmiał się - chodź - objął mnie w pasie i pociągnął do wyjścia.

~*~

Stałam nad walizką pakując się. Włożyłam do niej ostatnie rzeczy i zasunęłam ją. Usiadłam na łóżku i ze łzami w oczach rozglądałam się po pokoju. W końcu to tutaj przeżyłam 18 lat.. I mimo tego, że chciałam stąd wyjechać, jakiś cholerny głos w głowie mówił mi zostań. Wytarłam policzek, po którym spłynęła łza. Wstałam, zestawiłam walizkę na podłogę i ruszyłam w stronę drzwi. Stanęłam w progu, jedną ręką trzymając klamkę, drugą rączkę od walizki. Ostatni raz ogarnęłam wzrokiem pokój i uśmiechnęłam się pod nosem. Zamknęłam drzwi i wyszłam. Schodząc po schodach przed oczyma stawały mi wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Zamknęłam za sobą drzwi frontowe. Tata zabrał ode mnie walizkę. Na lotnisku znaleźliśmy się bardzo szybko. Tata z Dagmarą załatwiali wszystko, ja siedziałam sobie wygodnie ze słuchawkami w uszach. Nagle muzyka przestała grać. Wyjęłam telefon.
- Cholera - mruknęłam pod nosem - że też akurat teraz musiał się rozładować - odłączyłam słuchawki, które wraz z telefonem wrzuciłam do plecaka. Obok mnie usiadło jakieś starsze małżeństwo. Strasznie rozpaczali z powodu braku jednego biletu do Rosji. Spoglądałam na nich ukradkiem. Zastanawiało mnie, dlaczego tak późno załatwiali sobie bilety, doskonale wiedząc, że rozchodzą się one jak świeże bułeczki. Z drugiej strony Troszkę im współczułam. Kurcze, dość nietypowa i nieciekawa sytuacja, w której osobiście nie chciałabym się znaleźć.. 

~*~ Dwa tygodnie później ~*~

Odprawa ciągnęła się niemiłosiernie. 
- Julka! - usłyszałam swoje imię. Doskonale wiedziałam, czyj to głos. Mimo to nie odwróciłam się. Tata zrobił to za mnie. Patrzył teraz z lekkim uśmiechem gdzieś za mnie. Następnie przeniósł wzrok na mnie. Stałam jak sparaliżowana. Zaciekawione spojrzenia ludzi jeszcze bardziej mnie przytłaczały - porozmawiajmy - usłyszałam obok swojego ucha. Poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Przymknęłam lekko oczy i opanowałam się. Teraz, kiedy jakoś sobie to wszystko poukładałam, on tak po prostu się pojawia i chce porozmawiać.. Nie ma mowy. Nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem. Ruszyłam wolnym krokiem przed siebie. 
- Przykro mi, nie może pan dalej przejść.. - jeden z pracowników lotniska go zatrzymał. 
- Tylko 5 minut.. - doszedł do mnie jego błagalny ton. Tego się nie spodziewałam. Zaczęłam modlić się, żeby ten gościu w "pracowniczym mundurku" był asertywny i mu odmówił. Ten jednak nie stał po mojej stronie. Chwilę później wpatrywałam się w miarowo unoszącą się klatkę piersiową Muzaja. 
- Julka.. - odgarnął niesforny kosmyk włosów opadający na moją twarz. 
- Zostaw mnie - chciałam go wyminąć.Ten jednak skutecznie mi to uniemożliwił. Łzy ponownie cisnęły mi się do oczu. Spojrzałam w bok. Zetknęłam się z pytającym spojrzeniem taty. Pokiwałam lekko głową. 
- Wcale tak nie myślę. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Próbowałem o tobie zapomnieć, ale nie potrafię. Już nawet nie pamiętam, przez co ta cała szopka.. - spojrzałam na niego - nie przestawaj - wyszeptał. 
- nie przestawaj co ? - spytałam obojętnie. Mimo to, coś we mnie drgnęło.
- patrzeć mi w oczy - uśmiechnął się lekko. Nie wiedziałam co zrobić, ani co powiedzieć, więc po prostu spuściłam głowę w dół i wpatrywałam się w czubki swoich butów -  Julka.. - ujął moją twarz w dłonie i zmusił, żebym na niego spojrzała. Kiedy uniosłam głowę, po policzkach spłynęły mi łzy. Wytarł je i po prostu ogarnął mnie ramionami. Nie protestowałam. Wciągałam do płuc jego zapach. Brakowało mi tego zapachu, tej bliskości, dotyku. Brakowało mi JEGO. Odsunął się lekko ode mnie i znów spojrzał mi w oczy - nie uciekaj przede mną - powiedział i uśmiechnął się lekko.  
- Maciuś.. - powiedziałam cicho. Na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. 
- Czekałem na to od dłuższego czasu.. - przymknął lekko powieki. 
- A czego jeszcze ci brakowało ? - spojrzałam zaciekawiona na bruneta. 
- Tak najbardziej to pewnej, małej, pięknej istotki.. - dźgnął mnie lekko w bok. Mój pisk rozniósł się po całym lotnisku. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- No pocałuj ją wreszcie! - domagał się któryś z pasażerów. Siatkarz spojrzał mi w oczy, odgarnął włosy i uśmiechnął się speszony. 
- Kocham cię - wyszeptał i musnął delikatnie moje wargi. 
- Ja ciebie też - przejechałam dłonią po jego ciepłym policzku. Granica między naszymi twarzami znów się zmniejszyła. Przygryzłam lekko dolną wargę. Spojrzałam na nasze dłonie, które właśnie się splatały. Uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedy podniosłam głowę, jego twarz była kilka milimetrów od mojej. Świat przestał istnieć. Byliśmy tylko my. Spojrzałam na jego lekko rozchylone wargi. Uśmiechnęłam się i wpiłam się w nie. Tym razem pocałunek był stanowczy. Skoczyłam na Maćka, oplatając go w pasie nogami. Trwaliśmy tak chwilę w tym romantycznym uniesieniu, z którego wyrwał nas odgłos braw i gwizdów. Oderwaliśmy się od siebie. Poczochrałam go lekko i zeskoczyłam na ziemię. 
- Chodź - złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę taty. Przytuliłam się do niego mocno. 
- Mówiłem - wyszeptał mi do ucha i wręczył mi bilet do ręki - idź go oddaj i leć - uśmiechnął się. 
- Mówisz poważnie ? - zapytałam zdziwiona.
- Tylko uważaj na siebie, dziadkiem to ja jeszcze nie chcę być.. - puścił mi oczko.
- Zabawne - uderzyłam go lekko w ramię.
- A co do tego.. - Dagmara wtrąciła się do rozmowy. Poczułam jak moje biodra oplatają silne ramiona Maćka - chciałabym wam o czymś powiedzieć.. - speszona spojrzała na podłogę - jestem w ciąży. 
- Będę miała brata ?! - krzyknęłam zaskoczona. 
- Albo siostrę - uśmiechnęła się z ulgą. Pewnie spodziewała się innej reakcji. Uściskałam ją mocno.
- Gratuluję - szepnęłam. 
- Nie chciałbym przerywać tej prześlicznej rodzinnej sceny.. - upomniał się koleś w " mundurku "
- Idźcie, bo wam samolot ucieknie - zaśmiałam się. Spojrzałam w bok, gdzie stało to samo starsze małżeństwo, które nie załapało się na niego. Wzięłam od taty bilet, podeszłam do nich i z uśmiechem na ustach wręczyłam kawałek papieru. 
- Słyszałam jak państwo wcześniej rozmawiali.. Ja i tak zostaję tutaj, a szkoda, żeby bilet się zmarnował - spojrzałam z uśmiechem na Maćka. Zostawiłam ich osłupiałych. Maciej ciągnął moją walizkę. Po chwili nasz dłonie się splotły. 20 minut później siedziałam wygodnie w jego samochodzie. Mimo tego wszystkiego dalej się przejmowałam. Cały czas miałam wrażenie, że siatkarz ma przed oczyma tą scenę z mieszkania Roberta. 
- Przestań - powiedział nagle. 
- Hm ? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Przestań o tym myśleć - spojrzał na mnie, po czym przeniósł wzrok na jezdnię.
- Ale ja wcale nie.. 
- Przecież widzę - westchnął. Rozejrzał się i zjechał na pobocze - słuchaj - ujął moją dłoń w swoją - jeżeli ja potrafię zapomnieć, to ty też - uśmiechnął się. 
- ale ja chyba nie potrafię.. - spuściłam wzrok.
- Potrafisz - nachylił się i pocałował mnie lekko. 
- Jesteś cudowny wiesz ? - zaśmiał się pod nosem - Zastanawiam się, czym sobie zasłużyłam na takiego chłopaka.. 
- Czymś na pewno - pokazał mi język i włączył się do ruchu. Po długiej i wyczerpującej drodze, znaleźliśmy się przed jego mieszkaniem. 

_______________________________________________

Aż mi za słodko... W zasadzie to wszystko miało potoczyć się inaczej, ale niech będzie XD 
rozdział dedykuję Zuzi <3333 
do następnego ; ) 

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział XXI

Odjechał. Tak po prostu. Bez wysłuchania mojej wersji wydarzeń. W zasadzie, czemu ja się dziwię. Usiadłam bezradnie na krawężniku i dalej płakałam. Czułam się jak pierwsza lepsza. On ma racje. Po co mu to wszystko wmawiałam ? Jestem zimną suką. To jedyne zdanie, które krąży teraz w mojej głowie. Po długim czasie postanowiłam wrócić do domu. Ludzie patrzyli na mnie jak na jakieś straszydło. Świetnie muszę wyglądać, nie ma co. Ale jakoś mnie to nie obchodzi. Szłam tak cała rozmazana, na boso, bo moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Otworzyłam drzwi, w których w ułamku sekundy pojawił się tata.
- Czy ty jesteś normalna?! Mogłaś chociaż zadzwonić! - spojrzał na mnie i złość zamieniła się w troskę - Boże, co się stało ? - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić.
- Nie teraz - znowu wybuchnęłam płaczem. Wbiegłam po schodach i skierowałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Na głowę nałożyłam poduszkę, żeby choć trochę stłumić płacz. Po długim czasie trochę się uspokoiłam. Jeżeli można to tak nazwać.. Wzięłam telefon. Postanowiłam do niego zadzwonić, co jak się okazało było głupim pomysłem.Oczywiste było, że nie odbierze.. Po kilku próbach wyłączył telefon. Nie dziwię mu się.. Siedziałam na łóżku tempo patrząc się w ścianę. Do moich oczu znowu zaczęły napływać łzy. Wstałam więc i wolnym krokiem schodziłam na dół.
- Kiedy chcesz jej powiedzieć ? - zapytała Dagmara.
- Widziałaś w jakim jest stanie ? Wydaje mi się, że to nie najlepszy moment..
- Powiedzieć o czym ? - zeszłam kilka schodków i patrzyłam na zakłopotanego ojca.
- Chodź, usiądź - westchnął ciężko.
- Więc ? - spojrzałam na niego.
- Dostałem propozycję z innego klubu.. - widziałam, że był zdenerwowany.
- Super, kiedy wyjeżdżamy ? - uznałam to za świetną ucieczkę od tego wszystkiego. Wiem, że nie jest to dobre i dojrzałe rozwiązanie, ale w tym momencie najlepsze.
- Co jest z Tobą ? - tata spojrzał na mnie jak na kosmitę - gdybym powiedział Ci o tym wczoraj, wydarłabyś się na mnie i stwierdziła, że nigdzie nie jedziesz..
- To skomplikowane - wymamrotałam, a przed oczyma znów stanął mi Maciek, odjeżdżający sprzed mieszkania Roberta. Do moich oczu napłynęły mi łzy, które nie sposób było ukryć. Spuściłam więc głowę i zamknęłam oczy.
- Julka - Dagmara podeszła do mnie przytuliła mnie mocno.
- Co się stało ? - tata usiadł z drugiej strony.
- Pokłóciłam się z Maćkiem. Nie pytajcie o co, proszę - wyszeptałam.
- ale wiesz, że wyjazd nie jest rozwiązaniem ? Przecież prędzej czy później się pogodzicie.
- Nie tato, tym razem nie będzie happy end`u - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zdradziłam go okej ?! - nie wytrzymałam. Oboje patrzyli na mnie z przerażeniem. Założyłam buty, kurtkę i wyszłam trzaskając drzwiami.

~*~ 

- Cholera, ma wyłączony telefon - powiedział nerwowo. 
- Dziwisz mu się ? - spytała spokojnie Dagmara - słuchaj Misiek, daj mu to wszystko przemyśleć. Obojgu potrzeba czasu. 
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - przytulił ją mocno. W tym momencie jego komórka się rozdzwoniła. Spojrzał na wyświetlacz - Muzaj - przeczesał nerwowo włosy i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Dzwoniłeś ? 
- Tak.. Słuchaj, możemy pogadać ? 
- Jasne, co jest ?
- To nie na telefon.. - westchnął ciężko - mógłbyś przyjechać ? 
- Jest w domu ? - zapytał obojętnie.
- Nie, wyszła.
- Zaraz będę - powiedział i rozłączył się. Po 15 minutach siedział już na kanapie. Patrzył tempo przed siebie. 
- Napijesz się czegoś.
- Do rzeczy Michał.. - westchnął i schował twarz w dłonie. Wiedział, czego ma dotyczyć rozmowa.. Podniósł głowę i pierwsze co rzuciło mu się w oczy to ich zdjęcie, które stało na komodzie. Winiarski podążył wzrokiem w stronę, gdzie patrzył Maciek. 
- Nie wiem, co się stało - skłamał - nawet nie protestowała jak powiedziałem jej, że chciałbym przyjąć ofertę z Rosji. 
- Powiem ci coś, nie obraź się, ale ta dziewczyna jest dla mnie kompletnym zerem i na prawdę..
- Nie udawaj, że cię to nie obchodzi, bo nie da się przestać kogoś od tak. 
- Być może, ale nawet jeżeli dalej ją kocham, to nie chce jej znać - po tych słowach usłyszeli trzask drzwiami. Weszła do salonu cała zapłakana - pójdę już.

~*~

- Powiem ci coś, nie obraź się, ale ta dziewczyna jest dla mnie kompletnym zerem i na prawdę..
- Nie udawaj, że cię to nie obchodzi, bo nie da się przestać kogoś od tak.
- Być może, ale nawet jeżeli dalej ją kocham, to nie chce jej znać - po tych słowach usłyszeli trzask drzwiami. Weszłam do salonu. Po moich policzkach spływały łzy - pójdę już - wstał i wyszedł. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Czego chciał ? - spytałam szeptem. Odpowiedzi nie dostałam. Spojrzałam na ojca.
- Spróbuj z nim porozmawiać.
- Z kompletnym zerem przecież nie będzie się zadawał - uśmiechnęłam się sarkastycznie i pobiegłam na górę.

~*~ Tydzień później ~*~

Emocje powoli opadały. Tata mówił mi, że Maciek też zaczyna patrzeć na to wszystko inaczej. Postanowiłam się przełamać i iść z nim pogadać. W końcu to ja spieprzyłam. Kiedy weszłam na halę Skrzaty kończyły trening. Maciek stał tyłem. Do wejścia, więc nie widział mnie. Reszta siatkarzy nagle się ulotniła. Zostaliśmy we dwoje. 
- Możemy pogadać ? - zapytałam niepewnie. Odwrócił się. Jego smutne oczy spojrzały w moje. 
- Chyba nie mamy o czym - wrócił do zbierania swoich rzeczy. 
- Maciuś.. - do moich oczu zaczęły napływać mi łzy. 
- Nie mów tak do mnie - powiedział sucho. 
- Ale.. 
- Nie Julka, nie ma żadnego "ALE".
- Byłam pijana do cholery, nie rozumiesz tego ? 
- To nie jest wytłumaczenie. 
- Maciek.. Ja cię kocham.
- No to muszę ci powiedzieć, że świetnie to okazujesz.. - zaśmiał się pod nosem. 
- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył ? - spytałam pociągając nosem. 
- Nic - zawiesił na chwilę głos - po prostu zniknij z mojego życia. Dla mnie jesteś już nikim - powiedział i wyszedł. Odprowadziłam go wzrokiem. Oparłam się o bandy i zjechałam do parteru i płakałam. Po raz kolejny. 

~*~

- Nic - zawiesił na chwilę głos - po prostu zniknij z mojego życia. Dla mnie jesteś już nikim - powiedział i wyszedł. Czuł na sobie jej spojrzenie, jednak nie odwrócił się ani razu. Nie chciał jej pokazać, że płacze. Wcale tak nie myślał. Chciał, żeby było jak dawniej. I może nawet umiałby jej wybaczyć. Jednak jest jeszcze za wcześnie. Rany są zbyt świeże.. 


"a jeśli pójdzie coś nie tak i siebie znać nie będziemy już nie powiem jak mi Ciebie brak, bo nie ma takich słów"

______________________________________________

Moja chora psychika przechodzi samą siebie ostatnio.. :D 
Ale ten, chyba nie jest jeszcze tak źle. ;p 
przynajmniej mam taką nadzieję XD
Do następnego ;*

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział XX

~*~
 
Nawet się nie obejrzałam kiedy ten tydzień minął. Stałam przed szafą i szukałam czegoś odpowiedniego na urodziny Roberta. Po długim namyśle postawiłam na małą czarną. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
- Robisz to dla Roberta. Posiedzisz godzinę i wrócisz do domu - powiedziałam do siebie. Wcale nie chciałam tam iść. Okej, Robert to mój przyjaciel, ale nie mam ochoty na imprezy. Tym bardziej, że Maciek i tata mają dzisiaj mecz. Oni będą wylewać pot na boisku, a ja mam się dobrze bawić ? Nie ma takiej opcji. Weszłam do pokoju, założyłam sukienkę i szpilki. Złapałam płaszcz torebkę i wyszłam z domu. 20 minut później byłam już na miejscu. Westchnęłam cicho i zapukałam.
- Julka! - przytulił mnie mocno - wejdź, rozgość się - pomógł mi zdjąć płaszcz.
- Pomóc ci w czymś? - zapytałam poprawiając włosy.
- Nie ma takiej potrzeby, wszystko jest już gotowe, zaraz przyjdzie reszta - uśmiechnęłam się do niego lekko i usiadłam na kanapie - ślicznie wyglądasz - usadowił się obok mnie.
- Ty też niczego sobie - w tej chwili rozległo się pukanie do drzwi.
- Wybacz - poszedł otworzyć. W zasadzie nikogo oprócz Roberta tutaj nie znam. Fajnie. Zapowiada się ciekawie. On oczywiście na początku zajmował się pozostałymi, a że ja jestem nieśmiała w takich sytuacjach.. Oczywiście siedziałam sama. Spojrzałam na zegarek. Minęła godzina. Jeszcze z pół i idę. Wypiłam kilka drinków, więc lekko szumiało mi w główce. Stwierdziłam, że siedzenie tutaj już nie ma sensu. Wstałam, poprawiłam sukienkę i skierowałam się do wyjścia. Zaczęłam zakładać płaszcz, kiedy ktoś za mną złapał mnie w pasie.
- A pani gdzie się wybiera ?
- Robert, jejku straszysz człowieku - uśmiechnęłam się do niego lekko. Odwrócił mnie w swoją stronę.
- To gdzie idziesz ? - spojrzał na mnie smutno - przecież impreza dopiero się rozkręca - odgarnął niesforny kosmyk włosów z mojej twarzy.
- Do domu - stwierdziłam.
- Nigdzie nie idziesz - zaczął ściągać mi płaszcz. Kiedy już to zrobił odwiesił go na wieszak i pociągnął mnie w stronę salonu. Z głośników poleciała jakaś wolna piosenka - w ramach przeprosin za nieudolną próbę ucieczki z moich urodzin, musisz ze mną zatańczyć - położył moje ręce na swoich ramionach i złapał mnie w biodrach. Kołysaliśmy się lekko w rytm muzyki. Co chwila napotykałam ciekawe spojrzenia pozostałych gości Roberta. Piosenka się skończyła. Od tej pory Robert nie odstępował mnie nawet na krok. Wręcz przeciwnie. Był chyba nawet zbyt blisko. Niestety alkohol sprawił, że miałam na to kompletną olewkę. Przecież tylko się przyjaźnimy.
- Jesteście parą ? - ktoś, bo nawet imienia już nie pamiętam, spytał się nas o to.
- My, parą ? - zaczęłam się śmiać jak głupia.
- Przyjaciółmi - Robert, który praktycznie cały czas trzymał mnie w swoich ramionach dał mi całusa w policzek. Zrobiło się dość niezręcznie, więc przeprosiłam towarzystwo i poszłam do łazienki. Usiadłam na krawędzi wanny. Spojrzałam na swoje spojrzenie w lustrze. Oczy przepite. Świetnie. Westchnęłam ciężko. Chyba straciłam poczucie czasu, bo ktoś zapukał do drzwi.
- Julka, wszystko w porządku ? - doszedł do mnie głos Roberta. Nic nie jest w porządku cholera no. Zjechałam z wanny na podłogę. Brzmiało to chyba tak jakbym upadła. Nic dziwnego, że Robert się wystraszył i wszedł do środka. Doskoczył do mnie.
- Nic mi nie jest przecież - spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się lekko. No i ten tego.. Tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy się całować. Trzeba przyznać, że całuje świetnie. Wiem, że nie powinnam.. Alkohol jednak zrobił swoje..
- Robert.. - przerwałam.
- Okej - podniósł się, podał mi rękę. Wyszliśmy z łazienki. Połowa już się ulotniła. Ale impreza trwała dalej. Robert usiadł na kanapie. Głowę schował w dłoniach. Postanowiłam, że zacznę się zbierać. Po raz kolejny chciałam założyć płaszcz, i po raz kolejny Robert mi to uniemożliwił.
- Nigdzie nie idziesz w tym stanie i o tej godzinie. Jest środek nocy.
- Proszę cię - odwróciłam się do niego - oddaj mi płaszcz.
- Nie - wziął płaszcz, zniknął za drzwiami jednego z pokoi, po czym wrócił bez niego. Świetnie.. Westchnęłam ciężko. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się łobuzersko i usiadł na kanapie. Zdjęłam szpilki, bo nogi już dawały o sobie znać. Usiadłam obok niego.
- Przepraszam.
- Za co ? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Za pocałunek, nie powinienem.
- Dobra, było minęło. Nie wracajmy do tego okej?
- Powiesz Maćkowi ? - i tutaj jestem w dupie. Z jednej strony nie chce go denerwować, z drugiej i tak się dowie..  Westchnęłam.
- Nie wiem - rzuciłam. Wstałam i weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Okazało się, że była to sypialnia Roberta. Położyłam się. Byłam już strasznie zmęczona. Mimo to nie mogłam zasnąć. Jakiś czas później ktoś wszedł do pokoju i położył się obok mnie. Zgaduję, że to Robert. Zaczął głaskać mnie po policzku. Uśmiechnęłam się lekko. Otworzyłam oczy i spotkałam się z smutnym spojrzeniem Roberta. Nie wiem czym się wtedy kierowałam.. Przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam całować. Chwile później moje ręce znalazły się pod jego koszulą. Pomogłam mu ją zdjąć. On nie pozostał mi dłużny. Moja sukienka leżała gdzie obok jego koszuli i spodni. Nie jestem z tego faktu dumna. Jest mi cholernie wstyd. Zdradziłam Maćka. Ze łzami w oczach zasnęłam. Jednak nie na długo.. Obudził nas dzwonek do drzwi. Robert zerwał się, założył szybko bokserki i jakąś koszulkę i poszedł otworzyć.
- Cześć stary, jest u Ciebie Julka ? - doszedł do mnie głos Maćka.
- Cholera - szepnęłam. Z tego wszystkiego nie wiem jak, zrzuciłam lampkę stojącą na szafce przy łóżku. W ułamku sekundy w drzwiach pojawił się Maciek. Uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. Spojrzał na mnie, zakrywającą się kołdrą, ubrania moje i Roberta leżące na ziemi i znowu na mnie - to nie tak jak myślisz..  - zaczęłam ze łzami w oczach.
- Chyba kurwa śnię - uderzył w pięścią w ścianę - to jak ? może mi wytłumaczysz do cholery?! - w tym momencie krzyczał.
- byłam pijana, nie wiedziałam co robię - mówiłam przez płacz.
- dobra, oszczędź mi tego. Po co to całe gadanie, że nigdy mnie nie zdradzisz ? Nie pokazuj mi się więcej na oczy okej ? - odwrócił się - ty tym bardziej - burknął na Roberta stojącego nadal przy drzwiach. Maciek wyszedł trzaskając drzwiami.
- Zajebiście - podniosłam się z łóżka, ubrałam w pośpiechu, przeczesałam szybko włosy i założyłam szpilki - możesz oddać mi mój płaszcz? - warknęłam. Ten bez słowa wyjął go z szafy i podał mi.
- Przepraszam - powiedział. Spojrzałam na niego. Otworzyłam drzwi i wybiegłam za Maćkiem. Siedział w samochodzie. Płakał. Zupełnie jak ja. Kiedy zorientował się, że idę w jego kierunku, zapalił silnik i tak po prostu odjechał.

____________________________________________

No.. Taki troszkę mało optymistyczny, ale ważne, że jest ;)
Czekam na Waszą opinię. ;*  Do następnego. Młoda ;p

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział XIX

~*~ pół roku później ~*~
 
  
Z moją nogą już wszystko okej. Wróciłam do treningów, jestem w pierwszej szóstce na zawodach. Teraz został nam tylko półfinał i jeżeli będzie nam to dane, finał. Siedziałam na płycie boiska, rozciągając się. Spojrzałam na trybuny, które powoli się zapełniały. Oczywiście nie zabrakło na nich Maćka, taty, Roberta, no i Dagmary. Moje podejrzenia co do niej okazały się nieprawdziwe. I choć trudno mi było zaakceptować to, że w dalszym ciągu jest z moim tatą, musiałam to zrobić. Najważniejsze, że tata jest szczęśliwy. Uśmiechnęłam się do nich. Rozgrzewka z piłkami, gwizdek sędziego, i zaczynamy. Na początku nie szło nam za dobrze. Zbyt dużo błędów własnych, słabe przyjęcie, ataku prawie wcale. Później jednak wzięłyśmy się w garść. Wygrałyśmy ten mecz. Jesteśmy w finale! Maciek przeskoczył barierki i wbiegł na płytę boiska.
- Gratuluj kochanie - pocałował mnie delikatnie.
- Dziękuję - powiedziałam między pocałunkami.
 
 
~*~
 
 
- Powinnaś chyba odpocząć przed jutrem ? - tata usiadł koło mnie na kanapie.
- I tak nie zasnę - uśmiechnęłam się lekko.
- Ciekwe po kim masz taki talent - wyszczerzył się.
- Ta, też się zastanawiam - dźgnął mnie w bok. Wstałam i podeszłam to Maćka i Roberta. Powiem szczerze, że nie pomyślałabym, że Maciek aż tak bardzo będzie się starał. Wydaje mi się nawet, że polubił Roberta na prawdę.
- Dobra chłopaki, nie chciałabym was wyganiać, ale...
- Okej, nie ma sprawy - uśmiechnęli się.
- Idź odpocząć - Powiedział Robert przytulając mnie. Pożegnałam się z Maćkiem i wyszli. Zamknęłam za nimi drzwi i weszłam na górę .

 
~*~ Następnego dnia ~*~
 
 
Stałam na płycie boiska. Przegrywałyśmy w setach 0 do 2. Świetnie nam idzie nie ma co.. Ech. Trener bierze czas.
- Dobra dziewczyny, spokojnie. Teraz postarajcie się wygrać seta, a później walczymy dalej. Grajcie tak, jakby to był początek meczu. Dacie radę ?
- Tak trenerze! - krzyknęłyśmy. Ruszyłyśmy na boisko z taką energią, jakbyśmy to my wygrywały. W trzecim secie skopałyśmy im tyłki. W 4 zresztą też. No.. i złoty set.. To w nim przeżyłam najgorsze chwile w moim życiu.. Jedyne co z niego pamiętam to to, że wynosili mnie z hali na noszach.. Później słowa lekarza, że jak z tym nie skończę, to wyląduję na wózku inwalidzkim. W ułamku sekundy moje życie runęło..
 
 
~*~ Rok później ~*~
 
Żyję. Tylko to nie jest już to samo. Od tamtego dnia minął rok. Teoretycznie wszystko okej. Praktycznie ? Jest chujowo. Staram się odciąć od tego świat, który kiedyś był moim życiem. Nie chodzę na mecze, nie zbliżam się do hali, nie ćwiczę na wf.. Wolałabym nie mieć nic wspólnego z tym pięknym sportem.. I tutaj jest haczyk. Przecież mój tatuś jest siatkarzem, mój chłopak też. Większość przyjaciół też.. I jak tu żyć ? Codziennie wieczorem płaczę. Mimo, że minęło już tyle czasu, w dalszym ciągu nie mogę się z tym wszystkim pogodzić.
 
 
~*~
 
Leżałam sobie w swoim pokoju, kiedy nagle w drzwiach pojawił się Maciek i Robert. Uśmiechnęłam się do nich.
- Co wy tu robicie ? - przywitałam się z nimi.
- Pomyśleliśmy, że zrobimy Ci niespodziankę -  Ten pierwszy pocałował mnie lekko. Posiedzieliśmy trochę, pośmialiśmy się. Ale Maciek miał zaraz popołudniowy trening, więc oboje zaczęli się zbierać.
- A właśnie, byłbym zapomniał. Chciałem was zaprosić na moje urodziny - powiedział Robert.
- Kiedy ? - spytał zaciekawiony Maciek.
- W przyszłą sobotę.
- Mam mecz.. - pokręcił lekko głową - ale ty powinnaś iść - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Nie.. Przepraszam Robert, ale nie mam ochoty na imprezę..
- Chyba mi tego nie zrobisz? - Robert spojrzał na mnie niczym kot ze Shreka.
- Nie obraź się, ale zrobię.. - przytuliłam go.
- Powinnaś się trochę rozerwać - stwierdził Maciek.
- Jestem za.
- Dobra - westchnęłam.
 
_____________________________________________
 
Chyba powoli kończymy bloga.. Nie wiem sama. Jakoś nie mam już na niego pomysłów.. Mam nadzieję, że się podoba ;) dedykacja dla Zuzi <3 Zdasz jasne :D ?



środa, 16 października 2013

Rozdział XVIII

~*~
 
Weszliśmy na halę w dalszym ciągu trzymając się za ręce. Mimo tego, że się pogodziliśmy, cały czas czułam się źle z tym wszystkim. Może to przez to, że emocje jeszcze nie opadły. Nie wiem. Tata spojrzał w naszym kierunku i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam na trybunach. Maciek wrócił do treningu. Co chwilę jednak patrzył na mnie i uśmiechał się. Zastanawiałam się czy faktycznie przeszła mu ta jego zazdrość. Przecież to niemożliwe, żeby w jednej sekundzie zmienił swój punkt widzenia. Spojrzałam na zegarek. Wypadałoby zbierać się na rehabilitację.
- Cześć wam - pomachałam im. Wstałam i skierowałam się do wyjścia. Szłam powolnym krokiem, nieco utykając. Ból się nasilił. Za bardzo nadwyrężyłam nogę. Nie wiem, jak wytrzymam kolejne 2 godziny ćwiczeń.. Rozejrzałam się, strasznie mały ruch, jak na tą ulicę.. Nagle obok mnie pojawiło się auto. Kierowca zwolnił i odsunął szyby.
- Cześć Maleńka.
- A weź spier.. Robert ? - spojrzałam na rozbawionego chłopaka.
- Ja tu chcę być miły, a ty do mnie z takimi tekstami wyjeżdżasz.. - zrobił minę smutnego psiaczka.
- Przepraszam - uśmiechnęłam się speszona.
- Podwieźć cię gdzieś ? - spojrzałam na zegarek. Doszłam do wniosku, że jak będę szła w tym tempie to najzwyczajniej w świecie nie zdążę. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do samochodu - to gdzie jedziemy ?
- na rehabilitację - powiedziałam witając się z nim.
- mam nadzieję, że nie miałaś przeze mnie kłopotów.. - spojrzał na mnie smutny.
- nie, było tak źle - skłamałam. No, bo co mu powiem? "Tak Robert, pokłóciliśmy się przez ciebie"? Raczej nie. Nie miałabym serca..
- Na pewno ? - spojrzał na mnie niedowierzając.
- Tak geniuszu - dźgnęłam go w bok.
- To dobrze - uśmiechnął się. Chwilę później byliśmy na miejscu.
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek i wysiadłam z samochodu.
- Spoko, jakbyś kiedyś potrzebowała podwózki, to numer masz - puścił mi oczko i odjechał. Weszłam do budynku.
- Dzień dobry pani Julio - recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie. "PANI" ? Czy ja wyglądam tak staro.. ?
- Dzień dobry - odpowiedziałam i skierowałam się do szatni. Przebrałam się i weszłam na salę, gdzie czekał na mnie pan Arek. Spojrzał na moją spuchniętą nogę.
- Coś ty dzisiaj robiła ? - pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Nic szczególnego.. - unikałam jego wzroku. O wf lepiej wspominać nie będę..  To by było samobójstwo..
- Oj Julka - westchnął. Następne 2 godziny, oprócz ćwiczeń, cały czas drążył, przez co moja noga była dwa razy taka jak zawsze. Oczywiście nieugięta ja udawałam debila. Po zakończonej rehabilitacji, przebrałam się i wyszłam przed budynek. Tam czekała mnie miła niespodzianka.
- Co ty tu robisz - zapytałam.
- Czekam na ciebie - złapał mnie za rękę - musimy dokończyć naszą rozmowę - stwierdził.
- Ja swoje zdanie już wyraziłam.. - spojrzałam na niego kątem oka.
-Wiem, że już to mówiłem, ale przepraszam. Postaram się trochę ogarnąć.
- Mam nadzieję - powiedziałam cicho - chciałabym, żebyś zmienił zdanie o Robercie - stwierdziłam niepewnie. Jego uścisk stał się nieco mocniejszy. Tak jakby bał się, że może mnie stracić.
- Nie wiem czy potrafię - westchnął.
- Maciuś - stanęłam na przeciwko niego, zagradzając mu drogę - wierzę w ciebie - uśmiechnęłam się szeroko i poprawiłam mu kołnierzyk koszuli. Zresztą mojej ulubionej. Uwielbiałam jak ją wkładał. Wyglądał w niej tak seksownie.
- Dobrze - uśmiechnął się - postaram się - musnął delikatnie moje wargi. Czułam, że ten pocałunek był niepewny.
- Co robimy ? - zapytałam patrząc w te prześliczne tęczówki.
- a do której masz czas ?
- w zasadzie to nie wiem. Najpierw poszłabym zostawić tą torbę - wskazałam na moja ramie.
- Boże, przepraszam - powiedział i wziął ją ode mnie - w takim razie chodźmy do ciebie, a później coś się wymyśli - złapał mnie za rękę. Szliśmy w milczeniu. Nie było ono już tak niezręczne, ale jednak.
- Bardzo jesteś na mnie zły za to, że się przyjaźnię z Robertem.. ? - zapytałam nagle.
- Nie, zły nie. Zazdrosny owszem. Bo widzisz, pamiętam jak było z nami.. Nie życzyłem źle tobie i Aleksowi, ale..
- Maciek. Mówiłam ci już - przerwałam mu - Robert to tylko przyjaciel. Nie wracajmy do mnie i Aleksa.
- Też byłem wtedy tylko twoim przyjacielem.. - westchnął.
- Z nami tak nie będzie. Obiecuję ci to - uśmiechnęłam się do niego
- Mam nadzieję - powiedział pod nosem. Chyba miałam tego nie słyszeć, ale coś mu nie wyszło. Weszliśmy do domu. Stwierdziłam, że nie mam siły nigdzie wychodzić, więc postanowiliśmy zostać u mnie. Włączyłam muzykę i opadłam na łóżko.
- Nie wygodnie mi - stwierdziłam patrząc na Muzaja. Niewiele myśląc położyłam mu głowę na nogach. Byłam tak bardzo zmęczona, że nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
________________________________________________

no cześć ;) rozdział taki o, pisany spontanicznie ;p
mam nadzieję, że nie jest aż taki dupny jak mi się wydaje..
do następnego ;) <3