niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział XXI

Odjechał. Tak po prostu. Bez wysłuchania mojej wersji wydarzeń. W zasadzie, czemu ja się dziwię. Usiadłam bezradnie na krawężniku i dalej płakałam. Czułam się jak pierwsza lepsza. On ma racje. Po co mu to wszystko wmawiałam ? Jestem zimną suką. To jedyne zdanie, które krąży teraz w mojej głowie. Po długim czasie postanowiłam wrócić do domu. Ludzie patrzyli na mnie jak na jakieś straszydło. Świetnie muszę wyglądać, nie ma co. Ale jakoś mnie to nie obchodzi. Szłam tak cała rozmazana, na boso, bo moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Otworzyłam drzwi, w których w ułamku sekundy pojawił się tata.
- Czy ty jesteś normalna?! Mogłaś chociaż zadzwonić! - spojrzał na mnie i złość zamieniła się w troskę - Boże, co się stało ? - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić.
- Nie teraz - znowu wybuchnęłam płaczem. Wbiegłam po schodach i skierowałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Na głowę nałożyłam poduszkę, żeby choć trochę stłumić płacz. Po długim czasie trochę się uspokoiłam. Jeżeli można to tak nazwać.. Wzięłam telefon. Postanowiłam do niego zadzwonić, co jak się okazało było głupim pomysłem.Oczywiste było, że nie odbierze.. Po kilku próbach wyłączył telefon. Nie dziwię mu się.. Siedziałam na łóżku tempo patrząc się w ścianę. Do moich oczu znowu zaczęły napływać łzy. Wstałam więc i wolnym krokiem schodziłam na dół.
- Kiedy chcesz jej powiedzieć ? - zapytała Dagmara.
- Widziałaś w jakim jest stanie ? Wydaje mi się, że to nie najlepszy moment..
- Powiedzieć o czym ? - zeszłam kilka schodków i patrzyłam na zakłopotanego ojca.
- Chodź, usiądź - westchnął ciężko.
- Więc ? - spojrzałam na niego.
- Dostałem propozycję z innego klubu.. - widziałam, że był zdenerwowany.
- Super, kiedy wyjeżdżamy ? - uznałam to za świetną ucieczkę od tego wszystkiego. Wiem, że nie jest to dobre i dojrzałe rozwiązanie, ale w tym momencie najlepsze.
- Co jest z Tobą ? - tata spojrzał na mnie jak na kosmitę - gdybym powiedział Ci o tym wczoraj, wydarłabyś się na mnie i stwierdziła, że nigdzie nie jedziesz..
- To skomplikowane - wymamrotałam, a przed oczyma znów stanął mi Maciek, odjeżdżający sprzed mieszkania Roberta. Do moich oczu napłynęły mi łzy, które nie sposób było ukryć. Spuściłam więc głowę i zamknęłam oczy.
- Julka - Dagmara podeszła do mnie przytuliła mnie mocno.
- Co się stało ? - tata usiadł z drugiej strony.
- Pokłóciłam się z Maćkiem. Nie pytajcie o co, proszę - wyszeptałam.
- ale wiesz, że wyjazd nie jest rozwiązaniem ? Przecież prędzej czy później się pogodzicie.
- Nie tato, tym razem nie będzie happy end`u - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zdradziłam go okej ?! - nie wytrzymałam. Oboje patrzyli na mnie z przerażeniem. Założyłam buty, kurtkę i wyszłam trzaskając drzwiami.

~*~ 

- Cholera, ma wyłączony telefon - powiedział nerwowo. 
- Dziwisz mu się ? - spytała spokojnie Dagmara - słuchaj Misiek, daj mu to wszystko przemyśleć. Obojgu potrzeba czasu. 
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobił - przytulił ją mocno. W tym momencie jego komórka się rozdzwoniła. Spojrzał na wyświetlacz - Muzaj - przeczesał nerwowo włosy i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Dzwoniłeś ? 
- Tak.. Słuchaj, możemy pogadać ? 
- Jasne, co jest ?
- To nie na telefon.. - westchnął ciężko - mógłbyś przyjechać ? 
- Jest w domu ? - zapytał obojętnie.
- Nie, wyszła.
- Zaraz będę - powiedział i rozłączył się. Po 15 minutach siedział już na kanapie. Patrzył tempo przed siebie. 
- Napijesz się czegoś.
- Do rzeczy Michał.. - westchnął i schował twarz w dłonie. Wiedział, czego ma dotyczyć rozmowa.. Podniósł głowę i pierwsze co rzuciło mu się w oczy to ich zdjęcie, które stało na komodzie. Winiarski podążył wzrokiem w stronę, gdzie patrzył Maciek. 
- Nie wiem, co się stało - skłamał - nawet nie protestowała jak powiedziałem jej, że chciałbym przyjąć ofertę z Rosji. 
- Powiem ci coś, nie obraź się, ale ta dziewczyna jest dla mnie kompletnym zerem i na prawdę..
- Nie udawaj, że cię to nie obchodzi, bo nie da się przestać kogoś od tak. 
- Być może, ale nawet jeżeli dalej ją kocham, to nie chce jej znać - po tych słowach usłyszeli trzask drzwiami. Weszła do salonu cała zapłakana - pójdę już.

~*~

- Powiem ci coś, nie obraź się, ale ta dziewczyna jest dla mnie kompletnym zerem i na prawdę..
- Nie udawaj, że cię to nie obchodzi, bo nie da się przestać kogoś od tak.
- Być może, ale nawet jeżeli dalej ją kocham, to nie chce jej znać - po tych słowach usłyszeli trzask drzwiami. Weszłam do salonu. Po moich policzkach spływały łzy - pójdę już - wstał i wyszedł. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Czego chciał ? - spytałam szeptem. Odpowiedzi nie dostałam. Spojrzałam na ojca.
- Spróbuj z nim porozmawiać.
- Z kompletnym zerem przecież nie będzie się zadawał - uśmiechnęłam się sarkastycznie i pobiegłam na górę.

~*~ Tydzień później ~*~

Emocje powoli opadały. Tata mówił mi, że Maciek też zaczyna patrzeć na to wszystko inaczej. Postanowiłam się przełamać i iść z nim pogadać. W końcu to ja spieprzyłam. Kiedy weszłam na halę Skrzaty kończyły trening. Maciek stał tyłem. Do wejścia, więc nie widział mnie. Reszta siatkarzy nagle się ulotniła. Zostaliśmy we dwoje. 
- Możemy pogadać ? - zapytałam niepewnie. Odwrócił się. Jego smutne oczy spojrzały w moje. 
- Chyba nie mamy o czym - wrócił do zbierania swoich rzeczy. 
- Maciuś.. - do moich oczu zaczęły napływać mi łzy. 
- Nie mów tak do mnie - powiedział sucho. 
- Ale.. 
- Nie Julka, nie ma żadnego "ALE".
- Byłam pijana do cholery, nie rozumiesz tego ? 
- To nie jest wytłumaczenie. 
- Maciek.. Ja cię kocham.
- No to muszę ci powiedzieć, że świetnie to okazujesz.. - zaśmiał się pod nosem. 
- Co mam zrobić żebyś mi wybaczył ? - spytałam pociągając nosem. 
- Nic - zawiesił na chwilę głos - po prostu zniknij z mojego życia. Dla mnie jesteś już nikim - powiedział i wyszedł. Odprowadziłam go wzrokiem. Oparłam się o bandy i zjechałam do parteru i płakałam. Po raz kolejny. 

~*~

- Nic - zawiesił na chwilę głos - po prostu zniknij z mojego życia. Dla mnie jesteś już nikim - powiedział i wyszedł. Czuł na sobie jej spojrzenie, jednak nie odwrócił się ani razu. Nie chciał jej pokazać, że płacze. Wcale tak nie myślał. Chciał, żeby było jak dawniej. I może nawet umiałby jej wybaczyć. Jednak jest jeszcze za wcześnie. Rany są zbyt świeże.. 


"a jeśli pójdzie coś nie tak i siebie znać nie będziemy już nie powiem jak mi Ciebie brak, bo nie ma takich słów"

______________________________________________

Moja chora psychika przechodzi samą siebie ostatnio.. :D 
Ale ten, chyba nie jest jeszcze tak źle. ;p 
przynajmniej mam taką nadzieję XD
Do następnego ;*

2 komentarze:

  1. Jezuuu kocham Twoje opowiadanie*.* Do następnego!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę, no! Rozdział normalnie do płakania, jeszcze puściłam sobie smutną piosenkę i normalnie! ahh.. Czekam na kolejne, mam nadzieje, że sie pogodzą ;)) ;*

    OdpowiedzUsuń