poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział XXII

- Słońce, chodź - tata wystawił do mnie rękę. Spojrzałam na niego. Wstałam i tak po prostu się w niego wtuliłam - no już, cichutko - pogłaskał mnie po plecach - będzie dobrze, zobaczysz - pocałował lekko moje czoło - spójrz na mnie - wytarł mi policzki i uśmiechnął się lekko - prędzej czy później przejrzy na oczy i zobaczy, co traci.
- chyba sam w to nie wierzysz - jego niebieskie tęczówki wpatrywały się uparcie w moje.
- gdyby nie powaga sytuacji założyłbym się z tobą - zaśmiał się - chodź - objął mnie w pasie i pociągnął do wyjścia.

~*~

Stałam nad walizką pakując się. Włożyłam do niej ostatnie rzeczy i zasunęłam ją. Usiadłam na łóżku i ze łzami w oczach rozglądałam się po pokoju. W końcu to tutaj przeżyłam 18 lat.. I mimo tego, że chciałam stąd wyjechać, jakiś cholerny głos w głowie mówił mi zostań. Wytarłam policzek, po którym spłynęła łza. Wstałam, zestawiłam walizkę na podłogę i ruszyłam w stronę drzwi. Stanęłam w progu, jedną ręką trzymając klamkę, drugą rączkę od walizki. Ostatni raz ogarnęłam wzrokiem pokój i uśmiechnęłam się pod nosem. Zamknęłam drzwi i wyszłam. Schodząc po schodach przed oczyma stawały mi wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem. Zamknęłam za sobą drzwi frontowe. Tata zabrał ode mnie walizkę. Na lotnisku znaleźliśmy się bardzo szybko. Tata z Dagmarą załatwiali wszystko, ja siedziałam sobie wygodnie ze słuchawkami w uszach. Nagle muzyka przestała grać. Wyjęłam telefon.
- Cholera - mruknęłam pod nosem - że też akurat teraz musiał się rozładować - odłączyłam słuchawki, które wraz z telefonem wrzuciłam do plecaka. Obok mnie usiadło jakieś starsze małżeństwo. Strasznie rozpaczali z powodu braku jednego biletu do Rosji. Spoglądałam na nich ukradkiem. Zastanawiało mnie, dlaczego tak późno załatwiali sobie bilety, doskonale wiedząc, że rozchodzą się one jak świeże bułeczki. Z drugiej strony Troszkę im współczułam. Kurcze, dość nietypowa i nieciekawa sytuacja, w której osobiście nie chciałabym się znaleźć.. 

~*~ Dwa tygodnie później ~*~

Odprawa ciągnęła się niemiłosiernie. 
- Julka! - usłyszałam swoje imię. Doskonale wiedziałam, czyj to głos. Mimo to nie odwróciłam się. Tata zrobił to za mnie. Patrzył teraz z lekkim uśmiechem gdzieś za mnie. Następnie przeniósł wzrok na mnie. Stałam jak sparaliżowana. Zaciekawione spojrzenia ludzi jeszcze bardziej mnie przytłaczały - porozmawiajmy - usłyszałam obok swojego ucha. Poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Przymknęłam lekko oczy i opanowałam się. Teraz, kiedy jakoś sobie to wszystko poukładałam, on tak po prostu się pojawia i chce porozmawiać.. Nie ma mowy. Nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem. Ruszyłam wolnym krokiem przed siebie. 
- Przykro mi, nie może pan dalej przejść.. - jeden z pracowników lotniska go zatrzymał. 
- Tylko 5 minut.. - doszedł do mnie jego błagalny ton. Tego się nie spodziewałam. Zaczęłam modlić się, żeby ten gościu w "pracowniczym mundurku" był asertywny i mu odmówił. Ten jednak nie stał po mojej stronie. Chwilę później wpatrywałam się w miarowo unoszącą się klatkę piersiową Muzaja. 
- Julka.. - odgarnął niesforny kosmyk włosów opadający na moją twarz. 
- Zostaw mnie - chciałam go wyminąć.Ten jednak skutecznie mi to uniemożliwił. Łzy ponownie cisnęły mi się do oczu. Spojrzałam w bok. Zetknęłam się z pytającym spojrzeniem taty. Pokiwałam lekko głową. 
- Wcale tak nie myślę. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Próbowałem o tobie zapomnieć, ale nie potrafię. Już nawet nie pamiętam, przez co ta cała szopka.. - spojrzałam na niego - nie przestawaj - wyszeptał. 
- nie przestawaj co ? - spytałam obojętnie. Mimo to, coś we mnie drgnęło.
- patrzeć mi w oczy - uśmiechnął się lekko. Nie wiedziałam co zrobić, ani co powiedzieć, więc po prostu spuściłam głowę w dół i wpatrywałam się w czubki swoich butów -  Julka.. - ujął moją twarz w dłonie i zmusił, żebym na niego spojrzała. Kiedy uniosłam głowę, po policzkach spłynęły mi łzy. Wytarł je i po prostu ogarnął mnie ramionami. Nie protestowałam. Wciągałam do płuc jego zapach. Brakowało mi tego zapachu, tej bliskości, dotyku. Brakowało mi JEGO. Odsunął się lekko ode mnie i znów spojrzał mi w oczy - nie uciekaj przede mną - powiedział i uśmiechnął się lekko.  
- Maciuś.. - powiedziałam cicho. Na jego twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. 
- Czekałem na to od dłuższego czasu.. - przymknął lekko powieki. 
- A czego jeszcze ci brakowało ? - spojrzałam zaciekawiona na bruneta. 
- Tak najbardziej to pewnej, małej, pięknej istotki.. - dźgnął mnie lekko w bok. Mój pisk rozniósł się po całym lotnisku. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- No pocałuj ją wreszcie! - domagał się któryś z pasażerów. Siatkarz spojrzał mi w oczy, odgarnął włosy i uśmiechnął się speszony. 
- Kocham cię - wyszeptał i musnął delikatnie moje wargi. 
- Ja ciebie też - przejechałam dłonią po jego ciepłym policzku. Granica między naszymi twarzami znów się zmniejszyła. Przygryzłam lekko dolną wargę. Spojrzałam na nasze dłonie, które właśnie się splatały. Uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedy podniosłam głowę, jego twarz była kilka milimetrów od mojej. Świat przestał istnieć. Byliśmy tylko my. Spojrzałam na jego lekko rozchylone wargi. Uśmiechnęłam się i wpiłam się w nie. Tym razem pocałunek był stanowczy. Skoczyłam na Maćka, oplatając go w pasie nogami. Trwaliśmy tak chwilę w tym romantycznym uniesieniu, z którego wyrwał nas odgłos braw i gwizdów. Oderwaliśmy się od siebie. Poczochrałam go lekko i zeskoczyłam na ziemię. 
- Chodź - złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę taty. Przytuliłam się do niego mocno. 
- Mówiłem - wyszeptał mi do ucha i wręczył mi bilet do ręki - idź go oddaj i leć - uśmiechnął się. 
- Mówisz poważnie ? - zapytałam zdziwiona.
- Tylko uważaj na siebie, dziadkiem to ja jeszcze nie chcę być.. - puścił mi oczko.
- Zabawne - uderzyłam go lekko w ramię.
- A co do tego.. - Dagmara wtrąciła się do rozmowy. Poczułam jak moje biodra oplatają silne ramiona Maćka - chciałabym wam o czymś powiedzieć.. - speszona spojrzała na podłogę - jestem w ciąży. 
- Będę miała brata ?! - krzyknęłam zaskoczona. 
- Albo siostrę - uśmiechnęła się z ulgą. Pewnie spodziewała się innej reakcji. Uściskałam ją mocno.
- Gratuluję - szepnęłam. 
- Nie chciałbym przerywać tej prześlicznej rodzinnej sceny.. - upomniał się koleś w " mundurku "
- Idźcie, bo wam samolot ucieknie - zaśmiałam się. Spojrzałam w bok, gdzie stało to samo starsze małżeństwo, które nie załapało się na niego. Wzięłam od taty bilet, podeszłam do nich i z uśmiechem na ustach wręczyłam kawałek papieru. 
- Słyszałam jak państwo wcześniej rozmawiali.. Ja i tak zostaję tutaj, a szkoda, żeby bilet się zmarnował - spojrzałam z uśmiechem na Maćka. Zostawiłam ich osłupiałych. Maciej ciągnął moją walizkę. Po chwili nasz dłonie się splotły. 20 minut później siedziałam wygodnie w jego samochodzie. Mimo tego wszystkiego dalej się przejmowałam. Cały czas miałam wrażenie, że siatkarz ma przed oczyma tą scenę z mieszkania Roberta. 
- Przestań - powiedział nagle. 
- Hm ? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Przestań o tym myśleć - spojrzał na mnie, po czym przeniósł wzrok na jezdnię.
- Ale ja wcale nie.. 
- Przecież widzę - westchnął. Rozejrzał się i zjechał na pobocze - słuchaj - ujął moją dłoń w swoją - jeżeli ja potrafię zapomnieć, to ty też - uśmiechnął się. 
- ale ja chyba nie potrafię.. - spuściłam wzrok.
- Potrafisz - nachylił się i pocałował mnie lekko. 
- Jesteś cudowny wiesz ? - zaśmiał się pod nosem - Zastanawiam się, czym sobie zasłużyłam na takiego chłopaka.. 
- Czymś na pewno - pokazał mi język i włączył się do ruchu. Po długiej i wyczerpującej drodze, znaleźliśmy się przed jego mieszkaniem. 

_______________________________________________

Aż mi za słodko... W zasadzie to wszystko miało potoczyć się inaczej, ale niech będzie XD 
rozdział dedykuję Zuzi <3333 
do następnego ; ) 

2 komentarze:

  1. Cudowny *.* pogodzili się na to czekałam :)
    Czekam na kolejne ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://nietaktomialowygladac.blogspot.com/ zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń