czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział XX

~*~
 
Nawet się nie obejrzałam kiedy ten tydzień minął. Stałam przed szafą i szukałam czegoś odpowiedniego na urodziny Roberta. Po długim namyśle postawiłam na małą czarną. Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
- Robisz to dla Roberta. Posiedzisz godzinę i wrócisz do domu - powiedziałam do siebie. Wcale nie chciałam tam iść. Okej, Robert to mój przyjaciel, ale nie mam ochoty na imprezy. Tym bardziej, że Maciek i tata mają dzisiaj mecz. Oni będą wylewać pot na boisku, a ja mam się dobrze bawić ? Nie ma takiej opcji. Weszłam do pokoju, założyłam sukienkę i szpilki. Złapałam płaszcz torebkę i wyszłam z domu. 20 minut później byłam już na miejscu. Westchnęłam cicho i zapukałam.
- Julka! - przytulił mnie mocno - wejdź, rozgość się - pomógł mi zdjąć płaszcz.
- Pomóc ci w czymś? - zapytałam poprawiając włosy.
- Nie ma takiej potrzeby, wszystko jest już gotowe, zaraz przyjdzie reszta - uśmiechnęłam się do niego lekko i usiadłam na kanapie - ślicznie wyglądasz - usadowił się obok mnie.
- Ty też niczego sobie - w tej chwili rozległo się pukanie do drzwi.
- Wybacz - poszedł otworzyć. W zasadzie nikogo oprócz Roberta tutaj nie znam. Fajnie. Zapowiada się ciekawie. On oczywiście na początku zajmował się pozostałymi, a że ja jestem nieśmiała w takich sytuacjach.. Oczywiście siedziałam sama. Spojrzałam na zegarek. Minęła godzina. Jeszcze z pół i idę. Wypiłam kilka drinków, więc lekko szumiało mi w główce. Stwierdziłam, że siedzenie tutaj już nie ma sensu. Wstałam, poprawiłam sukienkę i skierowałam się do wyjścia. Zaczęłam zakładać płaszcz, kiedy ktoś za mną złapał mnie w pasie.
- A pani gdzie się wybiera ?
- Robert, jejku straszysz człowieku - uśmiechnęłam się do niego lekko. Odwrócił mnie w swoją stronę.
- To gdzie idziesz ? - spojrzał na mnie smutno - przecież impreza dopiero się rozkręca - odgarnął niesforny kosmyk włosów z mojej twarzy.
- Do domu - stwierdziłam.
- Nigdzie nie idziesz - zaczął ściągać mi płaszcz. Kiedy już to zrobił odwiesił go na wieszak i pociągnął mnie w stronę salonu. Z głośników poleciała jakaś wolna piosenka - w ramach przeprosin za nieudolną próbę ucieczki z moich urodzin, musisz ze mną zatańczyć - położył moje ręce na swoich ramionach i złapał mnie w biodrach. Kołysaliśmy się lekko w rytm muzyki. Co chwila napotykałam ciekawe spojrzenia pozostałych gości Roberta. Piosenka się skończyła. Od tej pory Robert nie odstępował mnie nawet na krok. Wręcz przeciwnie. Był chyba nawet zbyt blisko. Niestety alkohol sprawił, że miałam na to kompletną olewkę. Przecież tylko się przyjaźnimy.
- Jesteście parą ? - ktoś, bo nawet imienia już nie pamiętam, spytał się nas o to.
- My, parą ? - zaczęłam się śmiać jak głupia.
- Przyjaciółmi - Robert, który praktycznie cały czas trzymał mnie w swoich ramionach dał mi całusa w policzek. Zrobiło się dość niezręcznie, więc przeprosiłam towarzystwo i poszłam do łazienki. Usiadłam na krawędzi wanny. Spojrzałam na swoje spojrzenie w lustrze. Oczy przepite. Świetnie. Westchnęłam ciężko. Chyba straciłam poczucie czasu, bo ktoś zapukał do drzwi.
- Julka, wszystko w porządku ? - doszedł do mnie głos Roberta. Nic nie jest w porządku cholera no. Zjechałam z wanny na podłogę. Brzmiało to chyba tak jakbym upadła. Nic dziwnego, że Robert się wystraszył i wszedł do środka. Doskoczył do mnie.
- Nic mi nie jest przecież - spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się lekko. No i ten tego.. Tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy się całować. Trzeba przyznać, że całuje świetnie. Wiem, że nie powinnam.. Alkohol jednak zrobił swoje..
- Robert.. - przerwałam.
- Okej - podniósł się, podał mi rękę. Wyszliśmy z łazienki. Połowa już się ulotniła. Ale impreza trwała dalej. Robert usiadł na kanapie. Głowę schował w dłoniach. Postanowiłam, że zacznę się zbierać. Po raz kolejny chciałam założyć płaszcz, i po raz kolejny Robert mi to uniemożliwił.
- Nigdzie nie idziesz w tym stanie i o tej godzinie. Jest środek nocy.
- Proszę cię - odwróciłam się do niego - oddaj mi płaszcz.
- Nie - wziął płaszcz, zniknął za drzwiami jednego z pokoi, po czym wrócił bez niego. Świetnie.. Westchnęłam ciężko. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się łobuzersko i usiadł na kanapie. Zdjęłam szpilki, bo nogi już dawały o sobie znać. Usiadłam obok niego.
- Przepraszam.
- Za co ? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Za pocałunek, nie powinienem.
- Dobra, było minęło. Nie wracajmy do tego okej?
- Powiesz Maćkowi ? - i tutaj jestem w dupie. Z jednej strony nie chce go denerwować, z drugiej i tak się dowie..  Westchnęłam.
- Nie wiem - rzuciłam. Wstałam i weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Okazało się, że była to sypialnia Roberta. Położyłam się. Byłam już strasznie zmęczona. Mimo to nie mogłam zasnąć. Jakiś czas później ktoś wszedł do pokoju i położył się obok mnie. Zgaduję, że to Robert. Zaczął głaskać mnie po policzku. Uśmiechnęłam się lekko. Otworzyłam oczy i spotkałam się z smutnym spojrzeniem Roberta. Nie wiem czym się wtedy kierowałam.. Przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam całować. Chwile później moje ręce znalazły się pod jego koszulą. Pomogłam mu ją zdjąć. On nie pozostał mi dłużny. Moja sukienka leżała gdzie obok jego koszuli i spodni. Nie jestem z tego faktu dumna. Jest mi cholernie wstyd. Zdradziłam Maćka. Ze łzami w oczach zasnęłam. Jednak nie na długo.. Obudził nas dzwonek do drzwi. Robert zerwał się, założył szybko bokserki i jakąś koszulkę i poszedł otworzyć.
- Cześć stary, jest u Ciebie Julka ? - doszedł do mnie głos Maćka.
- Cholera - szepnęłam. Z tego wszystkiego nie wiem jak, zrzuciłam lampkę stojącą na szafce przy łóżku. W ułamku sekundy w drzwiach pojawił się Maciek. Uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. Spojrzał na mnie, zakrywającą się kołdrą, ubrania moje i Roberta leżące na ziemi i znowu na mnie - to nie tak jak myślisz..  - zaczęłam ze łzami w oczach.
- Chyba kurwa śnię - uderzył w pięścią w ścianę - to jak ? może mi wytłumaczysz do cholery?! - w tym momencie krzyczał.
- byłam pijana, nie wiedziałam co robię - mówiłam przez płacz.
- dobra, oszczędź mi tego. Po co to całe gadanie, że nigdy mnie nie zdradzisz ? Nie pokazuj mi się więcej na oczy okej ? - odwrócił się - ty tym bardziej - burknął na Roberta stojącego nadal przy drzwiach. Maciek wyszedł trzaskając drzwiami.
- Zajebiście - podniosłam się z łóżka, ubrałam w pośpiechu, przeczesałam szybko włosy i założyłam szpilki - możesz oddać mi mój płaszcz? - warknęłam. Ten bez słowa wyjął go z szafy i podał mi.
- Przepraszam - powiedział. Spojrzałam na niego. Otworzyłam drzwi i wybiegłam za Maćkiem. Siedział w samochodzie. Płakał. Zupełnie jak ja. Kiedy zorientował się, że idę w jego kierunku, zapalił silnik i tak po prostu odjechał.

____________________________________________

No.. Taki troszkę mało optymistyczny, ale ważne, że jest ;)
Czekam na Waszą opinię. ;*  Do następnego. Młoda ;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz